Czy PGE Turów utrzyma wysoką skuteczność w drugim meczu?

PGE Turów trafił aż 16 "trójek" i tym samym pokonał Rosę 92:74 w pierwszym meczu półfinału. Czy zgorzelczanie utrzymają tę skuteczność? - To na pewno będzie trudne zadanie - mówi Filip Dylewicz.

Dotąd wydawać by się mogło, że to Rosa Radom jest drużyną, która w Tauron Basket Lidze słynie z seryjnego karcenia rywali celnymi rzutami z dystansu. W ćwierćfinale play-off, przeciwko Anwilowi Włocławek, tylko raz w pięciu meczach zdarzyło się, że radomianie nie przekroczyli bariery 10 trójek w spotkaniu.
[ad=rectangle]
Miało to miejsce w meczu numer trzy, kiedy na 23 próby do kosza wpadło ledwie pięć (mimo to drużyna i tak wygrała). W pozostałych czterech spotkaniach radomianie trafili jednak aż 48 razy zza łuku, co ostatecznie dało im średnią 10,6 celnego rzutu na trzy w serii. Warto jeszcze dodać, że byli w tym elemencie bardzo skuteczni, trafiając 41 procent wszystkich rzutów (53/127).

[i]

- Nam brakowało skuteczności, za to Rosa zagrała właśnie bardzo skutecznie. Zwłaszcza z dystansu. Jestem ciekawy jak będzie wyglądała ich gra, gdy będą mieli słabszy dzień w tym elemencie, choć życzę im sukcesów w półfinale -[/i] mówił po ostatnim meczu ćwierćfinałowej serii skrzydłowy Anwilu, Mateusz Kostrzewski.

Odpowiedzi na to pytanie udzielił już pierwszy mecz półfinału. W piątek zawodnicy z Mazowsza nie potrafili wykorzystać swojej najsilniejszej broni, za to maksymalnie skuteczni byli gracze PGE Turowa Zgorzelec, którzy trafili aż 16-krotnie w 34 próbach (do trzeciej kwarty - 16 celnych na 25 oddanych), podczas gdy radomianie tylko sześciokrotnie (na 19 rzutów) zdobywali punkty w ten sposób.

- Na pewno cieszymy się z takiej skuteczności i życzylibyśmy sobie, żeby ją utrzymać do końca serii. Wiemy oczywiście, że to nie będzie takie proste, bo nie co dzień trafia się 16 razy zza linii - powiedział po zwycięstwie swojego zespołu 92:74 autor trzech trójek, Filip Dylewicz. Równie skuteczni co kapitan PGE Turowa, byli: Damian Kulig, J.P. Prince oraz Łukasz Wiśniewski, który jako jedyny nie pomylił się w żadnej próbie.

PGE Turów miał 10 dni przerwy między ćwierć- a półfinałem i jak widać, przerwa te bardzo dobrze wpłynęła na zgorzelczan. Drużyna Miodraga Rajkovicia zachowała świeżość i... nabrała apetytu na wygrywanie. - Byliśmy głodni gry, stąd tak wielkie zaangażowanie i znakomita skuteczność. Teraz tylko trzeba to wszystko utrzymać. Chcemy pojechać do Radomia z dwoma zwycięstwami na końce - zakończył Dylewicz.

PGE Turów zagrał koncertowo w piątek i wydawać by się mogło, że powtórzenie tego wyczynu w niedzielnym meczu będzie bardzo trudne do zrealizowania. Inaczej jednak wygląda ten aspekt, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że na cztery spotkania play-off, PGE Turów... czterokrotnie z łatwością przekraczał barierę 90 punktów, a tak naprawdę seria meczów z minimum 90 oczkami zdobytymi przez drużynę trwa już... osiem spotkań. Także dzięki celnym rzutom z dystansu - 44 celne na 109 oddanych (40 procent) w play-off.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)