Czy Czarnogórzec wystąpi w niedzielnym spotkaniu? Tego jeszcze nie wiadomo. Działacze Stelmetu odwołali się od decyzji Sędziego Dyscyplinarnego, który zawiesił Vladimira Dragicevicia na jedno spotkanie (plus 5 tysięcy złotych kary). Ostateczna decyzja ma zapaść na kilka godzin przed samym spotkaniem.
W Sopocie zdają sobie sprawę z faktu, jak ważnym graczem dla Stelmetu jest wspomniany Czarnogórzec.
[ad=rectangle]
- Dragicević jest bardzo ważną postacią w Stelmecie, zwłaszcza w ataku. Potrafi zbierać dużo piłek. Gra fizycznie w polu trzech sekund, a kiedy nie ma go na boisku, rywale uciekają bardziej na obwód, a my dzięki Stefańskiemu czy Leończykowi zdobywamy przewagę pod koszem - zauważa Lance Jeter, który w drugiej połowie czwartkowego spotkania przełamał swoją złą passę. Po dwóch pierwszych kwartach miał 0 punktów na swoim koncie, ale później to on napędził grę Trefla Sopot.
Amerykanin opowiada o specjalnej motywacji przed tym czwartkowym spotkaniem. - Przed meczem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przegrany odpada i zagra o trzecie miejsce. Do tego nie chcieliśmy doprowadzić. Zaczęliśmy te czwartkowe zawody z dużą agresją, z taką odpowiednią energią. Czuliśmy wsparcie kibiców, którzy byli w czwartek niesamowici - podkreśla Jeter.
Sopocianie świetnie rozpoczęli czwartkowe zawody (9:0), ale z biegiem czasu to goście zaczęli dochodzić do głosu. Czego było to wynikiem i jak uniknąć takich przestojów w grze w niedzielnym meczu?
- Nie udało się uniknąć dużej ilości strat. Trener zawsze nam jednak powtarza, że nawet gdy popełnimy błąd, to najważniejsze pokazać w następnej akcji zaangażowanie. Dlatego też udało się zagrać w czwartek jeden z najlepszych meczów w obronie w sezonie. Chcemy powtórzyć to w niedzielny wieczór i awansować do finału
- ocenia amerykański rozgrywający Trefla Sopot.