Przypomnijmy, że Vladimir Dragicević nie mógł wystąpić w niedzielnym spotkaniu z racji tego, że sędzia dyscyplinarny nałożył na niego karę (jeden mecz+5 tysięcy złotych) za uderzenie piłką w twarz Simasa Buterleviciusa. Działacze klubu złożyli nawet odwołanie, ale na nic się ono zdało. Decyzja została podtrzymana i zielonogórzanie musieli sobie radzić bez Czarnogórca. Marcus Ginyard na naszych łamach mówi, że to było trudne zadanie grać bez Dragicevicia.
[ad=rectangle]
- Uwierz, że nie było nam łatwo. W naszej grze brakowało Vladimira Dragicevicia. On jest bardzo ważnym punktem naszej drużyny - zaznacza amerykański zawodnik Stelmetu Zielona Góra.
Zielonogórzanie potrzebowali aż pięciu spotkań, żeby pokonać ekipę Trefla Sopot. - To nie była łatwa droga do finału. Trefl postawił nam bardzo trudne warunki. Aczkolwiek nie ma to już żadnego znaczenia, bo najważniejsze, że znaleźliśmy tę drogę do finału. Postawiliśmy kolejny mały krok w kierunku założonego celu - ocenia Ginyard.
W piątym decydującym spotkaniu Stelmet wygrał bardzo przekonywająco - 86:65. Najwięcej oczek uzbierał Przemysław Zamojski - 19. Po 12 punktów dołożyli Adam Hrycaniuk oraz Christian Eyenga.
- Tak naprawdę wykorzystaliśmy swoje przewagi w tej rywalizacji. W tym ostatnim meczu nie dawaliśmy im dochodzić do łatwych pozycji rzutowych, co bardzo im utrudniło grę. Dobrze graliśmy na deskach, co przyczyniło się do ostatecznego zwycięstwa - zaznacza Ginyard.