- Cieszymy się ogromnie. Gratuluję moim zawodnikom walki i postawy w tym spotkaniu. Pokazaliśmy, że w tych trudnych momentach potrafimy sobie radzić - mówił na konferencji prasowej Wojciech Kamiński, opiekun Rosy.
Czwartkowe spotkanie nie było rozgrywane w wielkim tempie, co odpowiadało gościom z Radomia, którzy ostatnio mieli olbrzymie problemy... z treningami.
[ad=rectangle]
- Mamy dużo kontuzji i nie było nawet jak trenować. Odpoczęliśmy trochę po półfinale i to było dzisiaj widać - dodawał trener Kamiński. W ekipie z Radomia był tylko jeden nominalny środkowy - Kim Adams. Zdarzały się momenty, że na pozycji silnego skrzydłowego grał... Łukasz Majewski, który prowadził boje pod koszami z Marcinem Stefańskim.
Radomianie prowadzili w trzeciej kwarcie pięcioma punktami, ale dali się dogonić ekipie z Sopotu. - Gratuluję Treflowi walki i pogoni za nami. Wydawało się, że opanowali sytuację w czwartej kwarcie. Nam jednak udało się podgonić wynik. Majewski zrobić kilka ważnych akcji, a Robert trafił trójkę na zwycięstwo - podkreślał Kamiński, który apelował o spokój przed drugim meczem.
- Nie mamy zamiaru cieszyć się po zwycięstwie zbyt długo. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że wygrywa ten, kto zwycięży w ostatnim meczu serii i nie ważne, czy to będzie drugie czy trzecie spotkanie - zaznaczał Wojciech Kamiński.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]