Filip Dylewicz: Jest 3:1 i teoretycznie nie powinno się już nic wydarzyć
Filip Dylewicz był jednym z najskuteczniejszych zawodników PGE Turowa Zgorzelec w czwartym meczu finałowym przeciwko Stelmetowi Zielona Góra. Skrzydłowy zanotował 15 punktów i sześć zbiórek.
Podopieczni Miodraga Rajkovicia w czwartek wykonali milowy krok do mistrzostwa Polski. Zgorzelczanie wygrali w Zielonej Górze 81:75 i w finałowej serii prowadzą już 3:1. - To spotkanie nie było tak atrakcyjne, jak choćby ostatni mecz. Dla nas jest jednak najważniejsze, że zakończyło się innym rezultatem niż we wtorek. Dla nas było kluczowe, by tu zwyciężyć i udowodnić, że nawet na wyjeździe jesteśmy lepszym zespołem. To się udało, prowadzimy 3:1. Zrobiliśmy mały kroczek do tego, by zdobyć tytuł mistrza Polski. Mam nadzieję, że w niedzielę znajdziemy dodatkowe zasoby energii i motywacji, żeby wywalczyć mistrzostwo - skomentował Filip Dylewicz.
Piąty mecz finałowy zostanie rozegrany w niedzielę w Zgorzelcu. - Przez te wszystkie lata włodarze PGE Turowa nauczyli się, że póki czegoś nie osiągniemy, to nie ma co zapeszać. Prowadzimy 3:1 i teoretycznie nie powinno się nic wydarzyć w bezpośredniej konfrontacji, ale to są finały. Stelmet na pewno będzie chciał nam wyrwać to zwycięstwo - zakończył Filip Dylewicz.
Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 75:81Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!