Karuzela transferowa przed sezonem 2014/15 rozkręca się na dobre. W związku z planowanym powiększeniem TBL do 16 drużyn dla klubów najważniejsze będzie zakontraktowanie wartościowych Polaków, którzy będą stanowić szkielet drużyny. Kto zatem jest do wzięcia na naszym podwórku?
[ad=rectangle]
Najbardziej poszukiwanym "towarem" są gracze na pozycje numer jeden, a tych w kraju mamy jak na lekarstwo. Łukasz Koszarek ma ważny kontrakt w Stelmecie Zielona Góra, ale wśród wolnych agentów jest jeszcze kilka ciekawych nazwisk: Robert Skibniewski, Grzegorz Grochowski, Marcin Nowakowski, Krzysztof Jakóbczyk, Grzegorz Mordzak, Jan Grzeliński, Dawid Bręk czy Michael Gospodarek.
Jeszcze większy wybór kluby TBL mają jeśli chcą pozyskać zawodników na pozycję rzucającego obrońcy. Za nowym pracodawcą rozglądają się między innymi: Thomas Kelati, Dardan Berisha, Marcin Kosiński, Hubert Mazur, Bartosz Bochno, Piotr Śmigielski, David Brembly, Tomasz Stępień. Wydaje się, że najbardziej pożądani z tego towarzystwa mogą być Berisha i Kelati, ale też obydwaj gracze nie należą do najtańszych.
Duży wybór jest także na pozycji numer trzy. Najciekawszymi nazwiskami na liście na pewno są: Michał Sokołowski, który rozwiązał swój kontrakt z Anwilem Włocławek, Marcin Dutkiewicz, Bartosz Diduszko oraz doświadczony Przemysław Frasunkiewicz. Problemów ze znalezieniem nowego klubu nie powinni mieć także: Jacek Jarecki, Karol Gruszecki, Artur Mielczarek czy Grzegorz Kukiełka.
Największy ruch panuje jednak wśród graczy podkoszowych, których możemy podzielić na trzy kategorie. Na chwilę obecną poza zasięgiem polskich drużyn wydają się być Michał Ignerski, Szymon Szewczyk i Aleksander Czyż, dla którego priorytetem jest dostanie się do ligi NBA. Z graczy większego kalibru do wzięcia są: Adam Hrycaniuk, Marcin Stefański, Piotr Stelmach czy MVP finałów TBL, Filip Dylewicz. Wśród graczy, którzy powalczą o swoje kontrakty są jeszcze: Łukasz Diduszko, Mateusz Jarmakowicz, Robert Tomaszek, Marcel Wilczek, Daniel Wall, Patryk Pełka, Cezary Trybański czy Jakub Parzeński.
Niezła lista nazwisk, a im więcej drużyn tym większe zapotrzebowanie na rodzimych graczy, którzy będą trzymać poziom. W składzie meczowym musi być ich sześciu więc panowie działacze - telefony do ręki, bo nie ma na co czekać.