Dla kadry mam osobne miejsce w swoim sercu - rozmowa z Tomaszem Gielo, reprezentantem Polski i graczem Liberty Flames
- Największym problemem Liberty było to, że zabrakło nam lidera na parkiecie - mówi Tomasz Gielo, reprezentant Polski i zawodnik Liberty Flames.
Rozmawiałeś już z selekcjonerem Taylorem o tym, czy widzi w swojej drużynie miejsce dla ciebie, a może trener potrzebuje trochę czasu i zadecyduje, gdy zobaczy was w treningu?
- Wszystko wyjdzie w praniu w czasie pierwszego obozu przygotowawczego. Kadra skurczy się o wiele nazwisk. Wciąż nie wiadomo, kto się stawi na tym zgrupowaniu. Tu pojawia się szansa dla takich zawodników jak ja. Dla kadry mam osobne miejsce w swoim sercu. Reprezentowanie swojego kraju to najwyższy zaszczyt, jaki może spotkać sportowca. Moim marzeniem jest wywalczenie miejsca w składzie na nadchodzące eliminacje. Wszystko zależy od mojej ciężkiej pracy i motywacji, a na razie mi jej nie brakuje.Zakończony w marcu sezon, nie był dla was udany. Czego według ciebie zabrakło Liberty Flames, by na dłużej pozostać w grze?
- Wydaje mi się, że zabrakło lidera na parkiecie. To był nasz największy problem. Działo się tak dlatego, że w składzie było aż sześciu seniorów. W każdym meczu inna osoba pełniła tę funkcję. Mimo tego, że nie był to udany sezon, to bardzo dużo się z niego nauczyłem. Wiemy, co powinniśmy zmienić. Teraz ja będę na ostatnim roku. Patrzę na pierwszoroczniaków, którzy dołączyli do nas przed rokiem i widzę, że teraz to oni słuchają się mnie, tak jak ja słuchałem się starszych, gdy zaczynałem przygodę z Liberty. Wydaje mi się, że wiem czego ode mnie oczekują. Zarówno inni zawodnicy, jak i trenerzy. Postaram się dać z siebie wszystko.
Wilki Morskie Szczecin szturmem wbiły się na koszykarską mapę Polski. W ciągu trzech lat wykonały ogromną pracę pod względem sportowym i organizacyjny. W nadchodzącym sezonie zagrają w ekstraklasie. Czy twoim zdaniem szczeciński basket potrzebuje ekstraklasy i czy Wilki zapełnią nową halę?
- Na pewno Wilki odniosły olbrzymi sukces. Takim jest powrót ekstraklasy do Szczecina. Wydaje mi się, że jednym z problemów może być wypełnienie tej nowej hali. Sam grałem w koszykówkę w Szczecinie i widziałem ilu kibiców przychodziło na mecze w Szczecińskim Domu Sportu. Ta wierna grupa kibiców jest i zawsze będzie, liczy kilkaset osób. Teraz trzeba zastanowić się, jak wypełnić kibicami pozostałą część trybun. Duże zadanie przed sztabem medialnym Wilków Morskich, ale myślę, że zakończy się pozytywnie. Mam nadzieję, że ta koszykówka w Szczecinie w ciągu dwóch, trzech lat zacznie piąć się w górę, że Wilki Morskie będę występować w fazie play-off i nie będzie to traktowane w kategoriach sukcesu, lecz obowiązku. Drużyna, która jest budowana na papierze wygląda bardzo dobrze. Jestem ciekaw jak będzie to wyglądało na parkiecie. Trzymam kciuki za tę drużyną. Mam tam wielu znajomych.