Marcus Ginyard dołączył do Stelmetu Zielona Góra dokładnie 28 marca, a więc już w trakcie etapu szóstek i zaledwie miesiąc przed fazą play-off. I choć Amerykanin miał momenty skutecznej gry, to jednak tylko epizodycznie przypominał tego koszykarza, którym był w Anwilu Włocławek czy Azovmashu Mariupol.
Mimo wszystko gracz pozytywnie wspomina okres spędzony w Winnym Grodzie. - To były świetne trzy miesiące dla mnie. Oczywiście żałuję, że nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski, ale czas spędzony w Zielonej Górze oceniam na plus. Cieszę się, że mogłem tutaj być - zaznacza Amerykanin, który jednak nie wie, czy dalej będzie reprezentował barwy Stelmetu Zielona Góra.
[ad=rectangle]
- Szczerze? To bardzo trudne pytanie, na której nie umiem w tej chwili odpowiedzieć. Wiem, że mój agent cały czas prowadzi negocjacje w tej sprawie z klubem i zobaczymy, jakie będą efekty tych negocjacji - dodaje Amerykanin.
Jedno jest pewne - Ginyard w tej chwili jest zawodnikiem Stelmetu. W jego umowie była zawarta klauzula, że jeśli klub zagra w Eurolidze, to kontrakt zostanie przedłużony automatycznie. - To prawda, ale pozostaje furtka rozwiązania umowy i przeniesienia się w inne miejsce. Wszystko jest tak naprawdę możliwe - zaznacza gracz.
Ginyard rozegrał w Stelmecie 23 mecze, jeden raz wychodząc w pierwszej piątce. Ogółem spędzał na parkiecie nieco ponad kwadrans i w tym czasie notował przeciętnie 6 punktów i 2,9 zbiórki.