- To był podwójnie udany dzień dla mojej osoby. Nie mogłem spać przed meczem, więc włączyłem sobie spotkanie Legii i go obejrzałem. Cieszę się, że zarówno Legia, jak i my wygraliśmy i mogę udanie zakończyć dzień - mówił zaraz po zakończeniu pojedynku z Austrią Kamil Łączyński, który w tym meczu uzyskał aż dziesięć asyst.
[ad=rectangle]
Jego wejście w pierwszej kwarcie rozruszało nieco grę polskiej reprezentacji, która na początku miała spore problemy z Luksemburgiem. Podopieczni Mike'a Taylora przegrywali nawet 4:13.
- Nie graliśmy w obronie tego, co sobie założyliśmy. To nie jest tak, że Luksemburg czymś nas zaskoczył. Po prostu nie zrealizowaliśmy założeń przedmeczowych, ale z minuty na minutę zaczęliśmy się rozkręcać i prezentować coraz lepiej - ocenił gracz Rosy Radom, który nie ukrywa faktu, że z takimi drużynami jak Luksemburg gra się dość specyficznie.
- Z takimi drużynami trzeba wykorzystać swoje atuty. Na początku mieliśmy z tym problem, ale z biegiem czasu się "ogarnęliśmy" i ta gra zaczęła się zazębiać. Otworzyła się gra na dystansie i od razu wyglądało to lepiej - podkreślał Łączyński.
W środę Polacy grają ostatni mecz w ramach eliminacji do przyszłorocznego EuroBasketu. Przeciwnikiem będzie reprezentacja Austrii, która w pierwszym meczu wygrała 83:81.
- Lepiej nam się gra z drużynami, które są poukładane. Wiemy po prostu, czego możemy się spodziewać po danych zawodnikach. Jestem przygotowani na Austriaków. Znamy ich zawodników i ich dobre i słabe strony. Niczym nas nie powinni zaskoczyć - przyznawał Łączyński.
a tak powaznie, to niech już przestanie bzdety bezsensowne wypisywać tu "autor" pożal sie B., sam chyba będący k Czytaj całość