Karol Wasiek: Czego wynikiem był ten słaby początek w waszym wykonaniu?
Mateusz Ponitka: Wydaje mi się, że wkradła się lekka dekoncentracja w nasze poczynania. Mieliśmy problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu, nie umieliśmy odpowiednio docisnąć Luksemburga, tak aby szybko wyrobić sobie przewagę i kontrolować wydarzenia na parkiecie. Od połowy pierwszej kwarty powoli się rozkręcaliśmy.
Zgodzisz się, że takie mecze trzeba odpowiednio rozegrać w głowach, bo umiejętności są zdecydowanie po waszej stronie?
- Oczywiście. Trzeba podejść do tego meczu odpowiednio skoncentrowanym, tak aby nie dać się ponieść złudnym ocenom i przewidywaniom. Nie możemy myśleć w ten sposób, że my jesteśmy Polska, a oni tylko Luksemburg i sami położą się na parkiecie. Na początku co prawda goście poczuli się nieco pewniej, ale z minuty na minutę prezentowaliśmy się coraz lepiej.
[ad=rectangle]
Koncentracja na spotkanie z Luksemburgiem jest taka sama, jak przed meczem z Niemcami?
- Powiedzmy sobie szczerze, że koncentracja jest nieco inna.
Mike Taylor podkreślał, że możesz być już niedługo jednym z liderów tego zespołu. Jak ty do tego podchodzisz?
- Miło, że trener wypowiada się w ten sposób. Prawda jest taka, że ja cały czas się rozwijam. Staram się poprawiać w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Nie zamykam się tylko na rzuty, czy penetrację. Uważam, że na boisku mogę zrobić wszystko, co w danym momencie potrzebne jest drużynie. Skupiam się na tym, żeby pomagać zespołowi.
Rzut z dystansu to wciąż największy mankament?
- Powiem tak - każdy element w mojej grze można poprawić. Pracuję nad wszystkim. Po treningach mamy sporo czasu na rzuty, więc staram się oddawać ich jak najwięcej. Chcę zrobić taką podstawę pod kolejny sezon w Belgii.
W Belgii widzą cię jako rzucającego, czy bardziej "slashera"?
- Byłem dość wysoko w klasyfikacji rzucających za trzy w ostatnim sezonie w mojej drużynie, mimo że miałem średnio na parkiecie około 20 minut. Myślę, że jest to całkiem dobry wynik. Aczkolwiek wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, żeby stać się kompletnym graczem.
W niedzielę pojawiła się informacja, że w Stanach Zjednoczonych swoją naukę będzie kontynuował twój brat. Jak do tego doszło? Marcel konsultował tę decyzję z tobą?
- Tak, rozmawialiśmy. To jest jego decyzja. Marcel chce spróbować czegoś nowego. Trzymam za niego kciuki - jeżeli będzie miał jakiś problem to na pewno może do mnie zadzwonić. Mogę nawet się do niego wybrać.
Poparłeś jego decyzję, bo ty obrałeś nieco inną drogę?
- Powiedziałem mu, jakie są plusy i minusy tej decyzji. On mi też przedstawił swoje wnioski i razem doszliśmy do porozumienia. Niech Marcel walczy o swoje.