Co prawda Litwini wypadli lepiej od Turków w fazie grupowej mistrzostw świata, ale w 1/8 finału mieli równie duże problemy co ekipa znad Bosforu. Niewielką różnicą, bo pięcioma punktami (76:71) pokonali Nową Zelandię. Natomiast ich wtorkowi rywale wygraną z Australią zapewnili sobie w ostatniej minucie meczu, dzięki dwóm "trójkom" świętującego w sobotę 27. urodziny Emira Preldzicia.
[ad=rectangle]
- Nie ma nic lepszego niż uczucie, że drużyna cię potrzebuje, a ty możesz jej dać jak najwięcej - powiedział bohater po zakończeniu dramatycznego spotkania. Taką samą zdobyczą - 16 punktów - mógł się pochwalić Sinan Guler. - Jeśli Emir nie zapewniłby nam wygranej, cała moja praca poszłaby na marne - podkreślił drugi z wymienionych zawodników.
Przed wtorkowym pojedynkiem trudno wskazać faworyta. Zarówno Litwa, jak i Turcja zanotowały w tym turnieju występy słabe, jak i bardzo dobre. Co ciekawe, bodaj najwięcej problemów sprawiły im ekipy z Australii - w zmaganiach grupowych podopiecznym Ergina Atamana Nowa Zelandia i wspomniane już Kangury, zaś przegrała z nimi drużyna prowadzona przez Jonasa Kazlauskasa.
Trzeba pamiętać o tym, iż Turcy to wciąż aktualni wicemistrzowie świata. Nie mniejsze doświadczenie na wielkich imprezach mają Litwini. W ich kraju koszykówka jest przecież sportem narodowym.
Jak będzie we wtorkowy wieczór? Trudno wskazać faworyta tej konfrontacji. Początek meczu o godz. 17.