- Nasza gra wygląda coraz lepiej, po raz pierwszy moi zawodnicy zrealizowali wszystkie założenia w obronie - mówił po przegranym meczu ze Sportino Inowrocław Kijewski. - Gdy zagramy w pełnym składzie, to zespół będzie wyglądał całkiem inaczej. W dwóch ostatnich meczach zagraliśmy bez Wojtka Szawarskiego, który bardzo przydałby się w końcówkach - dodawał Adam Wójcik. Wygrana z Bank BPS Basket Kwidzyn miała być początkiem marszu w górę w tabeli. Problem w tym, że z zupełnie podobnym nastawieniem do sobotniego meczu podchodzili koszykarze z Kwidzyna i to oni, a nie gospodarze, zrealizowali swoje zamierzania.
Początek jednak był wyrównany. Na świetną grę Tony Weedena i Vladimira Tica gospodarze odpowiadali punktami całej piątki. Końcówkę kwarty poznaniacy przespali i schodzili na przerwę przegrywając 14:19. Na drugą część wyszli jednak zmobilizowani, bronili na całym parkiecie zmuszając podopiecznych Andreja Urlepa do błędów, po których zdobywali łatwe punkty i wyszli na prowadzenie 31:27. Szkoleniowiec gości wziął czas, uporządkował grę i niemal natychmiast przyniosło to efekty. Przyjezdni postawili twardą obronę, a w ataku imponowali skutecznością. Po dwóch trójkach z rzędu Weedena doprowadzili do remisu, a przed przerwą wyszli na prowadzenie 37:39.
Trzecia kwarta była popisem Basketu Kwidzyn, który prawdopodobnie rozegrał najlepsze dziesięć minut w sezonie. Twarda i szczelna obrona powodowała, że gospodarze mieli ogromne problemy z konstruowaniem akcji i zdobywaniem punktów. Dość powiedzieć, że pierwszy celny rzut z gry oddali niemal po 6 minutach (wcześniej tylko 2 punkty Wójcik zdobył z linii rzutów osobistych). Ale i grą w ataku podopieczni Urlepa zachwycali – zdobyli 28 punktów z czego 21 rzutami za trzy (4 razy trafił Weeden). Każda kolejna trójka sprawiała, że poznaniakom coraz bardziej odechciewało się grać, w efekcie czego popełniali koszmarne błędy. Przed ostatnią kwartą przegrywali 55:67 i mało kto wierzył, że mogą odmienić losy meczu.
Na czwartą odsłonę podopieczni Kijewskiego wyszli jednak zmobilizowani, ale kolejna trójka, tym razem Michaela Kueblera przesądziła sprawę. Poznaniacy stanęli zupełnie w ataku i obronie, a szkolne straty sprawiły, że z trybun zaczęły padać mało przyjemne okrzyki. Tylko dekoncentracji graczy Basketu Kwidzyn miejscowi mogą zawdzięczać to, że wymiar kary wyniósł tylko 14 punktów.
- Pracowaliśmy intensywnie nad obroną i to przyniosło dzisiaj efekt - cieszył się na konferencji prasowej Urlep. - Nie można też nie wspomnieć o wspaniałej skuteczności, trafiliśmy 13/26 rzutów za trzy punkty. To coś niesamowitego. Skuteczność gości, jako główny powód porażki, podawał także Wójcik. - W trzeciej kwarcie wchodziło im wszystko. Nawet jak rzucali z 8 metrów to piłka odbijała się od tablicy i wpadała. Przybity był także trener Kijewski. - Jakiś problem siedzi w głowach zawodników, dlatego także nie trafili 10 wolnych. Potrzebujemy spektakularnego sukcesu - powtórzył. Z taką dyspozycją jego zawodników nie będzie o niego łatwo tym bardziej, że w następnej kolejce PBG Basket zmierzy się z Asseco Prokomem Sopot.
PBG Basket Poznań - Bank BPS Basket Kwidzyn 70:84 (16:19, 21:20, 18:28, 15:17)
PBG Basket: Adam Wójcik 17 (1x3), Miah Davis 9, Rafał Bigus 8, Joel Jones 6, Wojciech Szawarski 6 (1x3) oraz Alex McLean 17 (1x3), Jan Moćnik 3, Paweł Mowlik 2, Marcin Flieger 2, Adam Metelski 0.
Bank BPS Basket: Tony Weeden 31 (7x13), Vladimir Tica 16 (1x3), Chris Garner 6 (2x3), David Dixon 6, Piotr Dąbrowski 0 oraz Michael Kuebler 11 (3x3), Radosław Hyży 9, Brian Lubeck 4, Dariusz Puncewicz 1, Bartosz Potulski 0, Krzysztof Mielnik 0
Sędziowie: Grzegorz Czajka, Marcin Animucki, Bartłomiej Wojdak
Widzów: 800