Trefl Sopot przerwał serię czterech porażek w tym sezonie. Brązowy medalista poprzednich rozgrywek pokonał we Włocławku Anwil 87:56, choć słowo "pokonał" nie oddaje pełni obrazu. Sopocianie zmiażdżyli gospodarzy, samą tylko drugą połowę wygrywając różnicą 23 oczek.
[ad=rectangle]
- Chcę pogratulować moim zawodnikom, bo to było w naszym wykonaniu najlepsze spotkanie w sezonie. Szczególnie w obronie zagraliśmy bardzo dobrze i jestem zbudowany naszą postawą - mówił po meczu trener Darius Maskoliunas.
Kilka tygodni temu Anwil zdobył ledwie 58 oczek w pojedynku z Asseco Gdynia. W niedzielę jeszcze "poprawił" ten wyczyn, rzucając o dwa oczka mniej. Indolencja włocławian to oczywiście efekt bardzo skutecznej obrony sopocian oraz dominacji na tablicach. Trefl wygrał zbiórki aż 45:22.
- Oczywiście, ja jako trener zawszę znajdę elementy, co do których mógłbym się przyczepić, ale nie o to chodzi. Mój zespół zagrał bardzo dobrze, zdominował i wygrał właściwie wszystkie najważniejsze statystyki. Chłopaki włożyli serce w ten mecz, pokazali, że mogą grać skutecznie i wygrywać - dodał Maskoliunas.
Wygrana w Hali Mistrzów (notabene - było to szóste zwycięstwo sopocian z rzędu nad Anwilem) jest dopiero drugą w tym sezonie Trefla Sopot. Dwa punkty zdobyte w tak fantastycznym stylu to jednak coś, na czym klub znad morza może budować formę i pewność siebie w kolejnych spotkaniach.
- Wszyscy dobrze wiecie jaka była nasza sytuacja przed tym meczem. Zresztą, ona była taka sama, jak Anwilu. Nasze poprzednie mecze i ten dzisiejszy we Włocławku, to jednak jak czarne i białe. Całkowite przeciwieństwo - podsumował Litwin.