Spurs wyszarpali zwycięstwo Clippers, triple-double Lebrona!

LeBron James skompletował triple-double, a Cleveland Cavaliers wygrali trzeci mecz w sezonie. Zacięty dreszczowiec padł łupem San Antonio Spurs, którzy potyczkę z Clippers zakończyli serią 15:3.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Pojedynek palce lizać obejrzeli w poniedziałek fani zgromadzeni w hali Quicken Loans Arena. Cleveland Cavaliers podejmowali młody i perspektywiczny zespół New Orleans Pelicans. Goście z Luizjany okazali się dla pretendentów do tytułu mistrzowskiego pełnoprawnym i niebezpiecznym przeciwnikiem, który podjął rękawicę i na niespełna cztery minuty przed końcową syreną przegrywał zaledwie 99:101.
Pelikany walczyły dzielnie, ale ostatnie słowo tego dnia należało jednak do miejscowych Kawalerzystów. Prawym sierpowym, rzutem zza łuku na deski posłał rywali Kevin Love, a wynik spotkania skuteczną akcją 2+1 i kolejnym rzutem za trzy oczka przesądził chwilę później Kyrie Irving.

Najlepszy mecz w nowej kampanii zaliczył LeBron James. 29-latek zapisał na swoim koncie okazałe triple-double, 32 punkty, 12 zbiórek i 10 asyst. - Hej, ten facet z numerem 23 był dziś całkiem dobry. Zrozumiał moment - chwalił skrzydłowego trener Cavs, David Blatt. Tyle samo oczek co dwukrotny mistrz NBA skompletował też czekający na swój pierwszy pierścień Irving.

O New Orleans Pelicans trzeba wypowiadać się w samych superlatywach. Podopieczni Monty'ego Williamsa stracili w poniedziałek zaledwie 5 piłek, a ponadto umieścili w koszu aż 12 na 27 oddanych prób zza łuku. Genialną partię rozegrał Ryan Anderson, autor ośmiu trójek i 32 punktów. 27 oczek, 14 zbiórek, 3 przechwyty, 3 bloki miał Anthony Davis, który nie zanotował przy tym ani jednej straty.

Za kluczowy moment pojedynku można uznać trzecią partię. Goście ulegli w niej rywalom 23:34 i stracili pięciopunktową przewagę, którą wypracowali po 24 minutach gry. - Oglądaliśmy mecze i wykonaliśmy naszą pracę. Mogło być o wiele gorzej - mówił skromnie o poniedziałkowym występie swojej drużyny Monty Williams.

Źle dzieje się w New York Knicks. Drużyna z Big Apple przegrała już po raz piąty z rzędu, a drugi w bezpośredniej konfrontacji z Atlantą Hawks. Jastrzębie pokonały oponentów w Madison Square Garden pomimo zaledwie dwudziestu siedmiu celnych prób z pola. Kluczem do sukcesu okazała się wręcz chirurgiczna precyzja na linii rzutów osobistych, gdzie Hawks zdobywali punkty aż 27 razy na 28 możliwych.

Carmelo Anthony dwoił się i troił, uzbierał 25 punktów, 9 zbiórek i "aż" 7 asyst, ale wsparciem dla niego okazali się tylko Iman Shumpert, autor osiemnastu oczek i Tim Hardaway Junior, który miał ich piętnaście. Słabsze zawody rozegrał J.R. Smith, a zaledwie 26 minut na placu boju z powodu problemów z faulami spędził Amare Stoudemire.

Jastrzębi do trzeciego sukcesu w rozgrywkach poprowadził Paul Millsap (19 punktów), a wtórowali mu Kyle Korver (17 punktów) czy reprezentant Niemiec - świetnie znany Polakom walczącym w eliminacjach do EuroBasketu 2014 - Dennis Schröder (14 punktów).

Derrick Rose powrócił ponownie, od razu był najlepszym strzelcem spotkania i ojcem szóstego zwycięstwa Chicago Bulls. MVP z 2011 roku zaaplikował rywalom 24 oczka, a Byki z Illinois ograły Detroit Pistons 102:91.

Wielka bitwa w Staples Center! Mecz, na który zęby ostrzyło sobie wielu sympatyków koszykówki, sprostał oczekiwaniom. Poniedziałkowy hit trzymał w napięciu do ostatnich sekund, ale nie taki scenariusz wymarzyli sobie lokalni kibice. Los Angeles Clippers po pasjonującym boju musieli uznać wyższość przyjezdnych z Teksasu.

Nigdy nie lekceważ serca mistrza. San Antonio Spurs w końcówce meczu podnieśli się z kolan, zdobyli 15 punktów przy zaledwie trzech gospodarzy i w spektakularny sposób wygrali cały mecz 89:85! - Właśnie dlatego mają pięć pierścieni - twierdzi szkoleniowiec miejscowych, Doc Rivers.

Ostatnie słowo w regulaminowym czasie miało należeć do LA Clippers, ale rzut na wagę wyrównania minimalnie przestrzelił Chris Paul. Wcześniej, bo na 53 sekundy przed końcową syreną, rozgrywający stracił jeszcze piłkę na rzecz świetnie spisującego się Kawhiego Leonarda. - To była ciężka porażka. W końcówce popełniliśmy kilka bardzo złych strat. W ciągu ostatnich pięciu minut rozegraliśmy zbyt wiele bezproduktywnych posiadań - mówił Rivers.

CP3 flirtował z triple-double (12 punktów, 10 zbiórek, 9 asyst), ale na niewiele się to zdało. 23 oczka, 10 zebranych piłek i 6 kluczowych podań zaliczył Blake Griffin. Co ciekawe, Clippers umieścili w koszu tylko 5 na 22 oddane trójki. Jeszcze gorzej spisywali się w tym elemencie Spurs, którzy przestrzelili 17 rzutów zza łuku, trafiając tylko dwa.

Ostrogi do trzeciego sukcesu w trwających rozgrywkach poprowadził MVP ubiegłych finałów, Kawhi Leonard. 23-latek zdobywając 26 punktów wyrównał swoje career-high. - On jest przyszłością. Nie sądzę, że Tim (Duncan przyp. red) i Manu (Ginobili przyp .red) zamierzają grać do sześćdziesiątki - żartował po meczu head coach Spurs, Gregg Popovich. Gorzej spisywali się weterani Tim Duncan (18 punktów, 6/14 z gry) czy Tony Parker (13 punktów, 3/13 z gry).

Cleveland Cavaliers - New Orleans Pelicans 118:111 (24:28, 27:28, 34:23, 33:32)
(James 32, Irving 32, Love 22, Varejao 12 - Anderson 32, Davis 27, Holiday 16)

Indiana Pacers - Utah Jazz 97:86 (17:20, 30:21, 25:28, 25:17)
(Hibbert 29, Price 22, Allen 12 - Hayward 30, Kanter 18, Favors 13)

New York Knicks - Atlanta Hawks 85:91 (16:17, 22:21, 21:26, 26:27)
(Anthony 25, Shumpert 18, Hardaway Jr. 15 - Millsap 19, Korver 17, Schroder 14)

Chicago Bulls - Detroit Pistons 102:91 (27:21, 33:23, 18:26, 24:21)
(Rose 24. Butler 19, Gasol 17 - Smith 19, Augustin 16, Monroe 16, Jennings 11)

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 85:89 (20:14, 22:25, 28:25, 15:25)
(Griffin 23, Redick 13, Paul 12 - Leonard 26, Duncan 18, Parker 13)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×