Nie wyglądamy nie wiadomo jak na papierze - rozmowa z Pawłem Bogdanowiczem, koszykarzem Zagłębia Sosnowiec

Skrzydłowy był drugim strzelcem Zagłębia w meczu z rezerwami Rosy, ale jego 14 punktów nie pomogło w tym, aby pokonać radomian. Po ostatniej syrenie opowiedział m.in. o nierównej formie zespołu.

Piotr Dobrowolski: W meczu z UTH Rosą zdobyliście 85 punktów. Taki wynik dałby wam zapewne zwycięstwo, gdybyście nie stracili aż 103 "oczek"...

Paweł Bogdanowicz: Zdecydowanie. Obrona była w tym meczu naszym największym mankamentem, co skrupulatnie wykorzystała Rosa. Czapki z głów, trafiała na bardzo wysokim procencie, wykorzystywała każdą naszą słabość, jeśli nie spod kosza, to "za trzy". Tak naprawdę to nie mogliśmy nic zrobić.
[ad=rectangle]
Spędziłeś w Radomiu kilka miesięcy, gdy pierwsza drużyna Rosy rozpoczęła występy w ekstraklasie. Czy w związku z tym sobotnie spotkanie było dla ciebie w jakiś sposób wyjątkowe?

- Nie podchodzę tak do meczów. Gdybym miał tak podchodzić do każdego spotkania, to musiałbym i na zespoły z Krosna, i z Pruszkowa, i z Łańcuta tak się nastawiać, bo grałem w tych drużynach. Po prostu cieszą zwycięstwa, a przeciwko komu, to jest naprawdę mniej ważne.

Na papierze macie mocny skład, ale jak na razie wasz bilans pozostawia wiele do życzenia. Kiedy zaczniecie pokazywać taką koszykówkę, na jaką was stać?

- Sam bym chciał znać odpowiedź na to pytanie. Już chyba nie raz powtarzali zarówno koledzy, jak i ja, że jesteśmy całkiem nową drużyną. Może się wydawać, że ściągnie się "nazwiska", bo ja nie traktuję tego tak, że wyglądamy nie wiadomo jak na papierze, ale kilku doświadczonych graczy mamy. Nie oznacza to oczywiście, że bardzo szybko wszystkie mechanizmy zatrybią.

[b]

W dwóch ostatnich pojedynkach bardzo wysoko pokonaliście przecież Astorię Bydgoszcz i GTK Gliwice...[/b]

- Potrzeba czasu, przebłyski zespołowej gry już były w dwóch poprzednich meczach, bo punkty się rozkładały i czterech, pięciu zawodników zdobywało powyżej dziesięciu "oczek", co świadczyło o zespołowości. Mam nadzieję, że tego czasu będziemy potrzebowali jak najmniej, aby nasza gra wyglądała jak najlepiej i przede wszystkim równo, bo jest duża sinusoida i albo trzydziestoma punktami wygrywamy, albo dużymi różnicami przegrywamy. Trzeba więc to ustabilizować.

Jesteś doświadczonym zawodnikiem na pierwszoligowych parkietach. Kilka kolejek już za nami, można pokusić się o pierwsze oceny. Jak oceniasz poziom tegorocznych zmagań i zespołów w nich uczestniczących?

- Moim zdaniem liga jest słabsza niż w zeszłym sezonie czy dwa lata temu. Z tego, jak rozmawiam z niektórymi zawodnikami, widzę, że nie jest to tylko moje zdanie. Również to potwierdzam. Może przyczyną jest to, że co poniektórzy poszli do ekstraklasy, a liczba drużyn z kolei się zwiększyła, liga jest poszerzona. Poziom nieco się rozmył, bo ciężko kluczowe postaci zastąpić innymi. Co do drużyn, to wydaje mi się, że tak będzie wyglądać czołówka. Wiadomo, że kryzysy przychodzą, ale w sezonie regularnym Miasto Szkła Krosno i "Stalówka" to będą dwie najmocniejsze ekipy.

W co celujecie w bieżącym sezonie?

- Zarząd postawił taki cel, że mamy wygrać każdy następny mecz. Logiczne jest to, że chcemy być jak najwyżej, zająć jak najwyższą lokatę. Co do konkretnych założeń, to ciężko stwierdzić, bo nie było mowy o play-offach bądź utrzymaniu, przynajmniej z tego co wiem, chociaż przyszedłem w trakcie, to nie było żadnych rozmów. Trochę łatwiej gra się pod względem mentalnym gdy wiesz, że walczysz o zwycięstwo, ale bez wielkiej presji. Co wygramy, to nasze.

Bogdanowicz doskonale zna pierwszoligową rzeczywistość
Bogdanowicz doskonale zna pierwszoligową rzeczywistość

Kilku zawodników ze składu Zagłębia znasz bardzo dobrze...

- Z Markiem Piechowiczem znamy się od kadetów, przez Dąbrowę Górniczą, a więc długie lata. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi zarówno na boisku, jak i poza nim. Obydwaj jesteśmy w domu, więc to też ułatwia. Resztę chłopaków również znam z parkietu, bo albo grałem razem z nimi, jak z Marcinem Kosińskim, albo przeciwko nim.

Do zespołu dołączyłeś już w trakcie rozgrywek. Zdążyłeś już się zaaklimatyzować?

- Problemów z aklimatyzacją nie było żadnych. Naszą halę znam bardzo dobrze, bo w niej rozpoczynałem, podkreślam - przygodę z koszykówką, nie karierę - bo też trzeba stwierdzać fakty. Fajnie być w domu i fajnie grać dla Zagłębia.

Źródło artykułu: