Lubelska ekipa po raz drugi w sezonie musiała uznać wyższość przeciwnika we własnej hali. W piątek gospodarze fatalnie spisywali się w obronie, co bezlitośnie wykorzystała Polpharma Starogard Gdański. - Znowu zagraliśmy bardzo słabo w defensywie. Nie zrealizowaliśmy założeń. Pięciu graczy Polpharmy zdobyło ponad dziesięć punktów. Drużyna przeciwna miała bardzo dobrą skuteczność za trzy i my jej na to pozwoliliśmy - zauważa Paweł Turkiewicz.
[ad=rectangle]
Mimo wszystko Wikana Start walczył w ostatniej odsłonie, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Lubelscy koszykarze zmniejszyli stratę do siedmiu punktów, a później przez trzy minuty nie powiększyli swojego dorobku, co okazało się kluczowe dla końcowego wyniku. - Próbowaliśmy wrócić do gry, zabrakło mądrości gdy dochodziliśmy na 8-9 punktów - ocenia szkoleniowiec.
Na trybunach Hali Globus zasiadło 1200 kibiców. Po końcowej syrenie fani nie mogli być zadowoleni, gdyż postawa gospodarzy pozostawiała wiele do życzenia. - Zawodnicy Polpharmy zagrali mądrzej od nas i to wpłynęło na naszą porażkę, która jest bardzo bolesna. Wiele ciężkiej pracy przed zawodnikami. Ciągle im powtarzam, że żebyśmy mogli wygrywać, musimy z każdym grać na 120 procent. My zdecydowanie musimy podnosić swoje umiejętności. Zwłaszcza gracze, którzy myślą, że nie ma różnicy między I ligą a ekstraklasą. Trzeba się podnieść i w następnych meczach się bić, żeby kibice oglądali walkę, bo jeżeli nie będziemy walczyć, to kibice przestaną przychodzić - nie ukrywa Turkiewicz.
Liderem Wikany Startu jest Bryon Allen, który rzadko zawodzi. Amerykanin nie ma jednak wsparcia ze strony kolegów. Ten fakt daje do myślenia sztabowi szkoleniowemu. - Zawodnicy muszą diametralnie zmienić swoje nastawienie, zwłaszcza do meczów. Trzeba szukać mentalnej zmiany. Największy problem to nasza chimeryczność. Nie wiem na kogo mam postawić w danym meczu, bo po prostu jest tak, że raz wyskakuje Bartek Diduszko, a w innym meczu ktoś inny. Poza Bryonem ciężko jest sprecyzować na kogo postawić w danych zawodach. Próbuję szukać różnych rozwiązań, staram się rotować po to, żeby każdy wszedł w mecz i poszukał swojego pomysłu na to co zrobić, ale wygląda to na razie tak, jak wygląda. Trochę próbuję wstrząsnąć zawodnikami, że to nie jest zabawa - przyznaje trener Wikany Startu.