Goście dotychczas spisywali się fatalnie. Jezioro przegrywało mecz za meczem i prawdę mówiąc nic nie wskazywało na to, że tarnobrzeżanie przełamią się w Gdyni. - W pierwszych sześciu meczach musiałem się tłumaczyć z porażek. Już mi trudno wymyślać powody naszej słabej gry. Cieszymy się z faktu, że w końcu wygraliśmy. Tak jak to bywa w polskich serialach - musiał nastąpić ten pierwszy raz - mówił po zakończeniu spotkania Zbigniew Pyszniak, trener Jeziora Tarnobrzeg.
[ad=rectangle]
Aż 15 trafionych rzutów za trzy punkty przez koszykarzy Jeziora Tarnobrzeg sprawiło, że Asseco przegrało po raz pierwszy w tym sezonie w Gdynia Arena. Goście byli znakomicie dysponowani w piątkowy wieczór.
- Jadąc do Gdyni wierzyliśmy w wygraną. Powtarzaliśmy sobie, że potrzebujemy jednego zwycięstwa, żeby się przełamać. Nastąpiło to właśnie w Trójmieście. Była w miarę niezła obrona. Sprawdziła się strefa. Zresztą, bolączką polskiej koszykówki jest gra przeciwko strefie - dodał Pyszniak.
Do zwycięstwa poprowadził tercet Amerykanów, którzy zdobyli łącznie 73 punkty. Najwięcej oczek zgromadził Craig Williams - 27, który aż pięciokrotnie celnie przymierzył z dystansu.
- Obawialiśmy się tego spotkania, ponieważ poprzednie wyniki Asseco robiły wrażenie. Aczkolwiek nastawiłem drużynę do walki. Mówiłem zawodnikom, że personalnie nie jesteśmy gorsi od Asseco. Na niektórych pozycjach mamy nawet lepszych zawodników - ocenił trener Jeziora Tarnobrzeg.