meritumkredyt Pogoń Prudnik ma tyle samo zwycięstw na swoim koncie co warszawska Legia. Podopieczni Tomasza Michalaka szczególnie groźni są na własnym parkiecie, o czym przekonały się już w tym sezonie ekipy - AZS Politechnika Poznań i SKK Siedlce. W Prudniku zdołała wygrać jedynie Spójnia Stargard Szczeciński, ale gospodarzom do zwycięstwa wówczas brakowało bardzo niewiele.
[ad=rectangle]
- Pogoń Prudnik to rywal niewygodny. Gra szaloną koszykówkę. Ich liderami są moi koledzy z kadr młodzieżowych - Stalicki, Leszczyński Madziar, czy starszy Grygiel, z którym grałem dwa lata we Wrocławiu. Każdy z nich potrafi rzucić, jak i zagrać z obwodu. Cały zespół Prudnika lubi biegać do kontry. Musimy wykorzystać naszą przewagę pod koszem w postaci Czarka Trybańskiego. Nie będzie łatwo, ale wierzę w nas i jestem przekonany, że wygramy ten mecz - ocenia Bartłomiej Bojko, gracz warszawskiej Legii.
Legioniści po siedmiu kolejkach na swoim koncie mają trzy wygrane. Ten bilans nie satysfakcjonuje podopiecznych Piotra Bakuna. - Oczywiście, że nie jesteśmy zadowoleni ze swojego bilansu. O ile z Ostrowem można było wkalkulować przegraną, tak uważam, że z Pruszkowem i Tychami nie powinniśmy przegrać. Co można było zrobić lepiej? Popełniać mniej głupich błędów, niewymuszonych strat, i przede wszystkim trafiać rzuty osobiste - dodaje Bojko, który w niedzielnym meczu będzie zmiennikiem Cezarego Trybańskiego.
Usprawiedliwieniem słabszej gry Legionistów mogą być kontuzje, które trapią warszawski zespół. Na trzy tygodnie z gry był wyłączony Cezary Trybański, który z Prudnikiem już jednak zagra. Nie będzie za to Grzegorza Malewskiego, Damiana Cechniaka i Michała Świderskiego.
- Kontuzje, jak i różne choroby nie chcą nas opuścić. Czarek wyzdrowiał to znowu Cechniak kontuzjowany, Grzesiu Malewski też ma uraz. Cały czas coś. Co nie ułatwia nam pracy na treningach i meczach - zaznacza Bojko.