Małgorzata Misiuk: To była prawdziwa masakra
Skrzydłowa toruńskiej drużyny potwierdza, że spotkanie z Widzewem nie należało do najlepszych w ich wykonaniu. Kapitan Energi Toruń ma nadzieje na wyjazdowe zwycięstwo z czeskim BK IMOS Brno.
Gospodynie sobotniego meczu pozwoliły swoim rywalkom na wiele, szczególnie w początkowej fazie spotkania. Podopieczne Elmedina Omanicia miały sporo problemów na obwodzie z Roksaną Schmidt oraz pod koszem z Sarah Boothe. -Widzew Łódź miał bardzo dobry procent skuteczności z gry. Łodzianki trafiały z łatwych pozycji, ale w pierwszej połowie grałyśmy źle w obronie. Dopiero po przerwie byłyśmy bardziej agresywne. Narzuciłyśmy rywalowi swój styl gry i to pozwoliło nam na wygranie meczu - stwierdziła 23-letnia zawodniczka.
Spotkanie z łódzkim Widzewem to już historia. We wtorek Katarzynki wyruszą na swoją najkrótszą podróż w Eurolidze kobiet, do czeskiego Brna. To chyba jedyne wyjazdowe spotkanie w tych prestiżowych rozgrywkach, w którym Energa Toruń nie jest skazana na pożarcie. Wydaje się nawet, że to torunianki mają więcej szans na zwycięstwo. - Chcemy wygrać w Brnie. Oczywiście z takim zamiarem jedziemy na każdy mecz Euroligowy. Myślę, że będziemy walczyć z BK IMOS Brno. Przygotujemy się dobrze do tego spotkania i mam nadzieję, że wrócimy zwycięskie - zapowiedziała Małgorzata Misiuk.