Chris Wright coraz pewniejszym punktem PGE Turowa

Amerykanin Chris Wright z meczu na mecz staje się coraz pewniejszym i coraz ważniejszym punktem PGE Turowa Zgorzelec. Okazuje się, że 26-latek może być nie tylko efektowny, ale i efektywny.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
- Chris jest bardzo "energetycznym" graczem. Kto śledzi naszą koszykówkę i to, jak buduję swoje zespoły, ten wie, że lubię mieć w drużynie gracza, który wystąpi na obu pozycjach skrzydłowego i umie zagrać na tych pozycjach nie tylko z piłką w ręce, ale również może grać dobrze bez niej - mówił Miodrag Rajković tuż po tym, jak zdecydował się dołączyć do swojego zespołu Amerykanina Chrisa Wrighta. Serb powiedział o 26-latku też, że ten łączy w sobie cechy Ivana Opacaka, J.P. Prince'a i Christiana Eyengi.
Początki skrzydłowego w PGE Turowie nie były jednak łatwe. Szybko okazało się, że Wright jest przede wszystkim graczem, który lubi używać swojej siły, korzysta ze swojego atletyzmu i motoryki, ale nie jest strzelcem. Daleko mu do umiejętności rzutowych wspomnianego Chorwata czy nawet Amerykanina. Za to jest zdecydowanie lepszy i dynamiczny w grze bliżej kosza, więc zdecydowanie mu bliżej do Kongijczyka.

W swoim debiucie w barwach PGE Turowa Zgorzelec, przeciwko wielkiej FC Barcelonie, Wright nie zdobył punktów, choć w ciągu 13 minut zebrał pięć piłek. Tyle samo zbiórek, ale i trzy punkty, miał natomiast w swoim pierwszym meczu w Tauron Basket Lidze, przeciwko Rosie Radom.

- Każdy potrzebuje czasu, on także. To jest również pytanie do innych graczy, ile oni potrzebują czasu, aby się z nim dobrze rozumieć. Ja nie wiem, kiedy będzie gotowy do gry na sto procent. Obserwuję go, przechodzi codziennie treningi indywidualne, ale ciężko powiedzieć, ile ten proces potrwa - nie ukrywał wówczas swoich wątpliwości szkoleniowiec mistrza Polski. - On raz pierwszy gra w Europie, więc wiele rzeczy jest dla niego nowych i musi ich się nauczyć. Kiedy się zaadaptuje, wtedy będzie gotowy dawać z siebie maksimum. Oczekuję od niego, że będzie dużym wzmocnieniem - dodał Serb.
Chris Wright - coraz pewniejszy punkt PGE Turowa Chris Wright - coraz pewniejszy punkt PGE Turowa
Pierwsze sygnały lepszego zrozumienia ze swoimi partnerami, a także efektywniejszej adaptacji w Polsce pojawiły się jednak już tydzień po debiucie. W meczu z Bayernem (pierwszym i jedynym póki co zwycięskim starciu zgorzelczan w Eurolidze), Wright w ciągu 18 minut zdobył 10 i miał sześć zbiórek. Jak się okazało - później było tylko lepiej i obecnie koszykarz notuje 9,2 punktu i 4,6 zbiórki, przy skuteczności 63 procent rzutów za dwa.

Z drugiej strony jednak, Amerykanin momentami tak mocno koncentruje się na swoich ulubionych wsadach, że zapomina iż czasem mniej efektowne środki zdobywania punktów są prostsze. Na przykład po meczu z Anwilem Włocławek trener Rajković przyznał, że choć Wright jest takim "energizerem", jakiego oczekiwał, to jednak jego gra jest daleka od ideału.

- Chris daje dużo energii z ławki rezerwowych, gra spektakularnie i efektownie, ale musi pamiętać, by grać także efektywnie. Bardzo ważne jest, by przy tym efektownym graniu nie cierpiał nasz rytm. Dzisiaj popełniliśmy pięć strat przez taką grę. Wiem, że fanom też coś się należy, ale jednak trzeba umieć zachować balans i równowagę - tłumaczył wówczas trener PGE Turowa, choć zawodnik, swoimi 10 punktami, pięcioma zbiórkami, dwoma blokami i ogółem bardzo agresywną grą, na pewno pomógł zgorzelczanom w tym trudnym spotkaniu.

O ile więc na początku swojej przygody z PGE Turowem, wydawało się, że Wright będzie spełniał rolę zmiennika i jednocześnie zawodnika, który ma dać energię z ławki rezerwowych, o tyle po miesiącu wspólnych treningów z drużyną widać znaczny postęp w grze koszykarza.

Amerykanin oczywiście nadal ma inklinacje, by przedkładać grę efektowną, nad efektywną, ale coraz mocniej staje się zawodnikiem po prostu skutecznym, co ostatnio docenił trener Rajković. Przeciwko Wikanie Start Lublin, 26-latek po raz pierwszy wyszedł w pierwszej piątce i otrzymał na parkiecie aż 34 minuty. Ostatecznie więc zdobył 16 oczek, sześciokrotnie wymuszał przewinienia rywali, a wraz z nim na parkiecie PGE Turów zanotował 24 oczka w klasyfikacji +/-, co było najwyższym wskaźnikiem w zespole. Dzięki temu, w kolejnym starciu przeciwko Fenerbahce Ulkerowi Wright ponownie był starterem i ponownie nie zawiódł (11 punktów, 50 procent skuteczności za dwa). I choć mistrz Polski mecz przegrał, wydaje się, że Amerykanin raczej szybko nie rozstanie się z pozycją gracza pierwszej piątki.

Vlad Moldoveanu: Nikt nie jest perfekcyjny, ale nasza gra robi wrażenie

Czy Chris Wright na stałe "wpisze się" do pierwszej piątki PGE Turowa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×