Przed spotkaniem, w ligowej tabeli, obie ekipy dzielił tylko jeden punkt, więc zgromadzeniu w hali przy ulicy Łódzkiej kibice liczyli na zniwelowanie tych strat. Co więcej, kaliszanie lepiej prezentowali się w ostatnich spotkaniach, a zawodnicy z Jeleniej Góry przegrali trzy kolejne spotkania. Jednak parkiet wszystko zweryfikował wszystko.
Spotkanie obie drużyny zaczęły wyrównanie. Pierwsze punkty spotkania padły po podkoszowych akcjach obu zespołów. W pierwszych minutach zaczęła zarysowywać się przewaga zespołu gości. Po kolejnych akcjach braci Rafała i Łukasza Niesobskich przewaga Sudetów wzrosła do sześciu punków przewagi. Kaliszanie zebrali się do ataku i zdołali wyrównać, a następnie wyjść na prowadzenie. Główna w tym zasługa Michała Krajewskiego, który dwoił się i troił, aby pomóc swojej drużynie. Gospodarze zaczęli seryjnie trafiać z dystansu. Ostatecznie ta część gry zakończyła się zwycięstwem kaliskich "akademików" różnicą czterech "oczek" 23:19.
Przez drugie dziesięć minut na boisku ciągle trwała zagorzała walka o każde punkty. Efektem tego był wynik oscylujący w granicach remisu, bądź nikła przewaga gospodarzy. Składała się na to bardzo dobra postawa Michała Krajewskiego oraz skuteczność Przemysława Poźniaka. Po stronie gości punkty na swoim koncie zapisali Krzysztof Saniec oraz Jakub Czech. Gdy na dwie i pół minuty przed końcem pierwszej połowy celnym rzutem zza linii 6.25m popisał się Dariusz Kalinowski wydawało się, że AZS zdoła odskoczyć od przeciwników, tym bardziej, że kaliszanie odzyskali piłkę. Okazało się, że nic bardziej mylnego. Gospodarze nie zdołali uzyskać choćby punktu i na przerwę schodzili przegrywając 37:43.
Na nieszczęście gospodarzy początek trzeciej kwarty był kontynuacją dobrej passy rzutowej zespołu z Jeleniej Góry. Do kosza wpadało im wszystko, zaś gospodarzą wręcz odwrotnie, nie wychodziło nic. Skończyło się to aż szesnastoma punktami zespołu gości (37:56). Kaliszanie nie dali za wygraną. Nawet po tak mocnym ciosie gospodarze zdołali się podnieść. Świetny okres gry zanotował Sławomir Buczyniak, znający halę z występów na drugoligowych parkietach. Seria trójek doprowadziła do znacznego zmniejszenia przewagi. Po trafieniu z linii rzutów osobistych przez Przemysława Poźniaka przewaga zmniejszyła się do zaledwie trzech punktów. Taką przewagą zakończyła się, wreszcie wygrana, trzecia kwarta.
Pełni optymizmu, po dobrej końcówce poprzedniej części, kaliscy kibice, z optymizmem patrzyli na wynik całego spotkania. Pierwsze minuty utwierdzały ich w tym przekonaniu. Gospodarze dopięli wreszcie swego i po podkoszowym wejściu Buczyniaka, pięć minut przed końcem, wyszli na prowadzenie. Od tego momentu, wydawało się, że AZS będzie spokojnie kontrolował boiskowe wydarzenia. Jednak podobnie jak w drugiej kwarcie gospodarze złapali zadyszkę, a świetnie w Sudetach grał Tomasz Wojdyła. Jego zbiórki w ataku i wykorzystane rzutu osobiste sprawiły, że gra kaliszan kompletnie załamała się. Mając mało czasu desperacko szukali pozycji do oddania rzutu, które okazały się niecelne, natomiast goście zdołali wyprowadzić skuteczne kontry powiększając przewagę do dziewięciu punktów.
Ostatecznie mecz zakończył się przekonującym zwycięstwem gości. Tym samym sytuacja w tabeli zespołu z Kalisza robi się nieciekawa. To już dziewiąta porażka w sezonie, przy zaledwie czterech zwycięstwach. Natomiast Sudety, odnosząc zwycięstwo w najstarszym mieście w Polsce, wygrały szósty raz w sezonie oddalając się od zespołów z dolnej części tabeli.
AZS PWSZ OSRiR Kalisz – Sudety Jelenia Góra 67:76 (23:19, 14:24, 18:25, 12:18)
AZS: Buczyniak 15, Malona 13, Krajewski 12, Olejnik 9, Kalinowski 7, Poźniak 6, Morkowski 5
Sudety: R. Niesobski 12, Wojdyła 12, Samiec 11, Grygiel 11, Jankowiak 9, Czech 9, Tarasewicz 6, Ł. Niesobski 4, Matczak 2