Początek meczu nie zapowiadał jednak, że to właśnie drużyna z Kwidzyna po końcowej syrenie będzie schodziła z parkietu zwycięska. Dobra gra na początku szczególnie obwodowych graczy Sportino oraz konsekwentne wykorzystywanie błędów popełnianych przez rywala sprawiły, że gospodarze uzyskali dziewięciopunktową przewagę 13:4. Kwidzynianie nie radzili sobie wówczas zarówno w rzutach z dystansu, jak i w akacjach spod kosza, pod którym pieczołowicie przez wysokich zawodników z Inowrocławia, pilnowany był David Dixon. Z każdą następną minutą gra zespołu prowadzonego przez trenera Andreja Urlepa, wyglądała jednak coraz lepiej. Przy stanie 15:6, sygnał do odrabiania strat dał bardzo aktywny tego wieczoru Michael Kuebler. W przeważającej mierze właśnie dzięki temu zawodnikowi, Basket zdobył 14 punktów z rzędu, odrabiając tym samym z nawiązką straty z początku spotkania. - Nie realizowaliśmy w całości założeń taktycznych, jakie nakreśliłem zawodnikom w szatni. W trudnych dla nas momentach zabrakło także pomocy w ataku oraz obronie. Chcąc szybko odrabiać straty, graliśmy zbyt indywidualnie - powiedział Aleksander Krutikow, trener Sportino.
W drugiej połowie w poczynania graczy Sportino wkradała się nerwowość. Gospodarze nie radzili sobie także z twardą obroną, jaką od samego początku trzeciej kwarty nakazał grać swoim podopiecznym trener Urlep. Przebudził się Radosław Hyży, który większość swojego dorobku punktowego, zdobył właśnie w trzeciej odsłonie. - Defensywa w naszym wykonaniu, zwłaszcza w drugich dwudziestu minutach zaważyła o końcowym triumfie, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni - przyznał po meczu szkoleniowiec kwidzyńskiego zespołu. Podczas, gdy gospodarze popełniali proste błędy w ataku i razili nieskutecznością, drużyna Basketu stopniowo powiększała przewagę. Wysocy gracze Sportino mieli ponadto problemy z przewinieniami, bowiem po 4 faule na swoim koncie mieli Kyle Landry i Artur Robak, z kolei 3 posiadał Łukasz Obrzut. - Zabrakło nam koncentracji w ważnych fragmentach. W pełni nie pokazaliśmy na co nas tak naprawdę stać - ocenił Łukasz Żytko, kapitan Sportino.
Losy meczu rozstrzygnęły się już praktycznie w pierwszych minutach czwartej kwarty. Dzięki celnym rzutom z dystansu w wykonaniu Chrisa Garnera oraz Vladimira Tici, Basket powiększył swoje prowadzenie do 10 punktów, którego nie oddał już do końca. Były co prawda krótkie fragmenty, w których Sportino próbowało nieco nadgonić wynik, jednak zaraz po zdobytych punktach, niemalże natychmiast tym samym odpowiadali rywale. Słabiej niż zwykle zagrał najskuteczniejszy dotychczas koszykarz Sportino - Eddie Miller, który oprócz słabej skuteczności zwłaszcza rzutów za 3, nie mógł sobie także poradzić z kryciem zawodników z Kwidzyna. - Nie ma teraz co rozpaczać po dzisiejszej porażce. Jest to dopiero półmetek rozgrywek i wiele jeszcze może się po drodze zdarzyć. Kolejny mecz gramy za tydzień w Kołobrzegu i jedziemy tam z nastawieniem na zwycięstwo - zakończył Żytko.
Sportino Inowrocław - Bank BPS Basket Kwidzyn 60:71 (15:14, 12:16, 20:23, 13:18)
Sportino: Kyle Landry 12, Łukasz Obrzut 10, Tony Lee 9, David Gomez 8, Marcus Crenshaw 7 (1), Eddie Miller 7 (1), Łukasz Żytko 5 (1), Michał Świderski 2, Artur Robak 0, Hubert Wierzbicki 0.
Bank BPS Basket: Michael Kuebler 17 (3), Chris Garner 12 (2), Radosław Hyży 11, Tony Weeden 8 (1), Brian Lubeck 7 (1), Vladimir Tica 7, David Dixon 3, Piotr Dąbrowski 2, Bartosz Potulski 2, Krzysztof Mielnik 2.