Niebawem rozpocznie się prawdziwa walka o punkty - pomeczowy wywiad z Pawłem Kowalczukiem, środkowym Polpharmy

Polpharma Starogard Gdański w starciu z Anwilem Włocławek poległa po raz trzeci w tym sezonie. "Kociewskie Diabły" bardzo słabo zaprezentowały się w drugiej połowie spotkania. Środkowy starogardzkiego klubu - Paweł Kowalczuk przyznał, że rywale byli tego dnia lepiej dysponowani, jednak porażka ta w żadnym stopniu nie zakłóci rytmu oraz poziomu gry, jaki dotychczas prezentowali podopieczni trenera Mariusza Karola.

Łukasz Żaguń: Ponieśliście dość wyraźną porażkę z Anwilem Włocławek. Gdzie upatruje pan jej przyczyny?

Paweł Kowalczuk: Anwil to bardzo silna drużyna. Podobnie jak my ma wyrównany skład. Na pewno byli oni tego dnia lepiej dysponowani od nas. To też było widać na parkiecie. Mimo wszystko ten mecz należał do atrakcyjnych. Myślę, że powinien się podobać kibicom. Niestety przegraliśmy go.

W drugiej połowie graliście właściwie bez pomysłu w ataku. Swojej szansy upatrywaliście w rzutach z dystansu, które często były nieprzygotowane. Z czego to wynikało?

- Rzuty za 3 punktu wcześniej nam służyły. Spodziewaliśmy się też, że Anwil narzuci nam trochę inne warunki. Tym razem te rzuty niestety nie odnajdywały drogi do kosza, jak to zwykle bywało. To jednak wynikało po części z tego, że Anwil ma bardzo wyrównany skład. Każdy zawodnik mógł kryć właściwie dowolnego gracza w naszej ekipie. To na pewno stanowiło pewien problem. Ci zawodnicy są na tyle wszechstronni, że mogą oni punktować zarówno spod kosza jak i z dystansu. My także dysponujemy takim zespołem, dlatego też to stwarzało zarówno dla nas jak i dla nich szanse. Oni wykorzystali ten atut lepiej.

Czy to spotkanie może być objawem pewnej zadyszki, która spotyka większość klubów czy raczej nie obawiacie się, że coś takiego wam także może się przytrafić?

- Mam nadzieję, że nie. Od pewnego czasu nie jesteśmy postrzegani jako drużyna, która wygrywa swoje mecze przypadkiem. Do wszystkich spotkań przygotowujemy się naprawdę dobrze. Od początku drugiej rundy rozpocznie się prawdziwa walka o punkty i każdy zespół musi być już teraz przygotowany w jak najlepszym stopniu. Myślę, że w meczu z Anwilem mieliśmy po prostu gorszy dzień. Rywale byli też lepiej dysponowani od nas.

Po meczu sporo mówiło się o pracy sędziów. Czy faktycznie w pana opinii podejmowali oni kontrowersyjne decyzje?

- Bez komentarza.

Czy Polpharma jest w stanie dotrzymać tempa zespołom pokroju Prokomu czy Turowa? Wiele osób twierdzi, że prędzej czy później starogardzki klub kolokwialnie mówiąc "wypali się". Czy obawia się pan, że tak rzeczywiście może się stać?

- Mam nadzieję, że nie. Myślę, że w naszym zespole panuje bardzo dobra chemia. Wszyscy doskonale się rozumieją. Trenujemy w miarę rozsądnie. Wszystko odbywa się jak należy. Bez wątpienia pracujemy dobrze. Nie da się ukryć, że ta zadyszka pewnie i nas w jakimś stopniu dotknie. Każdy zespół musi się z tym uporać, ale jeżeli zachowamy rozsądek, nie będziemy podejmowali gwałtownych ruchów, to też da nam siłę, żeby iść dalej. Myślę, że będziemy grali solidnie do końca sezonu.

W najbliższym meczu zmierzycie się z zespołem Victorii Górnika Wałbrzych. Co w pana opinii należy zrobić, by nie powtórzyć błędów popełnionych w spotkaniu z Anwilem, odbudować nieco morale?

- Według mnie nie potrzebujemy odbudowania morali. To był dobry mecz. Także trener po spotkaniu dosyć wyraźnie powiedział, że to było dobre spotkanie. Musimy jednak na spokojnie przeanalizować błędy, jakie popełniliśmy, wyciągnąć wnioski i poprawić niektóre zagrania. Potem przygotujemy się na spotkanie z Górnikiem.

Źródło artykułu: