W sobotni wieczór Legia poniosła szóstą porażkę w bieżących rozgrywkach pierwszej ligi, w związku z czym spadła na piąte miejsce w tabeli. Derby Mazowsza zakończyły dla obu drużyn pierwszą rundę sezonu zasadniczego. Po ostatniej syrenie pojedynku przyjezdni mieli nietęgie miny.
[ad=rectangle]
- Ciężko mi wskazać jedną przyczynę przegranej. Myślę, że staraliśmy się grać twardo w obronie, natomiast w ataku nie graliśmy tego, co powinniśmy grać - przyznał Mateusz Bierwagen. W Radomiu zdobył 9 punktów, dwukrotnie trafiając z dystansu. Miał spore zastrzeżenia do postawy swoich i kolegów w ofensywie.
- Nikt z nas nie miał odpowiedniej dyspozycji w ataku, jeżeli już coś zaczęło wychodzić, to nie kontynuowaliśmy tego, tylko uparcie próbowaliśmy pick and rolla, który nam kompletnie nie wychodził - podkreślił skrzydłowy. - Przykra porażka, bo mecz ewidentnie do "wyciągnięcia" - dodał po chwili.
Stołeczni musieli sobie radzić bez swojego centra, Cezarego Trybańskiego, co znacznie osłabiło ich grę pod koszem. - Czarek kolejny raz postanowił zachorować, co również miało na nas duży wpływ - zaznaczył 26-latek.
Starcie w Radomiu było ostatnim w tym roku dla Legii. Już w pierwszy weekend stycznia wznowione zostaną rozgrywki zaplecza ekstraklasy, a tym samym rozpocznie się druga runda. - Spokojnie, z dobrym nastawieniem patrzymy na drugą rundę. Mogliśmy wygrać trzy mecze więcej i ta nasza pozycja w tabeli byłaby wyższa, szkoda. Musimy nauczyć się jeszcze lepiej grać ze sobą - zakończył Bierwagen.