David Weaver: Walczyliśmy z sercem
Beniaminek TBL zaskoczył rywali z Gdyni efektowną pogonią w ostatniej kwarcie spotkania. David Weaver podkreślał znaczenie pokonania Asseco w kontekście kolejnych meczów.
Przed ostatnią kwartą gdynianie prowadzili 64:49 i nie zanosiło się na to, że czwarta odsłona będzie w wykonaniu graczy MKS-u Dąbrowa Górnicza tak dobra. Otworzyli oni ją serią 19:2! Dzięki temu na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wyszarpali gdynianom przewagę, na tablicy pojawił się bowiem wynik 68:66. Gracze beniaminka nie zwolnili tempa i wytrzymali nerwową końcówkę, ostatecznie triumfując 75:72.
Dąbrowianie wrócili i to w wielkim stylu. - Tak, to był świetny mecz. Przegrywaliśmy naprawdę sporą różnicą punktów. Jestem naprawdę szczęśliwy z powodu naszej postawy, walczyliśmy z sercem. To bardzo ważne, że udało nam się wygrać przed tą serią wyjazdowych meczów - zaznaczył Weaver, jeden z bohaterów pojedynku, który rozegrał czwartą kwartę w pełnym wymiarze czasowym.W decydującej odsłonie podopieczni Wojciecha Wieczorka zagrali agresywnie w obronie, co utrudniło gdynianom zdobywanie punktów, a z kolei MKS skrupulatnie odrabiał straty aż wyszedł na prowadzenie. - Ten mecz był dla nas bardzo ważny. W pierwszej kwarcie przegrywaliśmy wysoko. Pokazaliśmy serce, walczyliśmy zaciekle. Jest to dla nas bardzo istotne, w kontekście następnych meczów. Nasza drużyna pokazała, że ma charakter. Zrozumieliśmy, że wciąż mamy serce do walki. Pokazaliśmy, że nawet kiedy nie idzie, potrafimy walczyć. Mam nadzieję, że będzie to naszą siłą do końca sezonu - podkreślił.
Po dwóch ekscytujących pojedynkach przed MKS-em trudna wyjazdowa seria, w ramach której zmierzą się kolejno z King Wilkami Morskimi Szczecin (10 stycznia), AZS-em Koszalin (13 stycznia) oraz Treflem Sopot (17 stycznia). - Jest to trudna sytuacja, tak jak za każdym razem, gdy gra się na wyjeździe. Jednak te dwa ostatnie zwycięstwa dały nam mnóstwo pewności siebie i myślę, że stać nas na naprawdę dobrą grę - powiedział Weaver.
Ken Brown: Powiedzieliśmy sobie, że nie chcemy więcej przegrywać domowych meczów