Mateusz Dziemba: Przede wszystkim uwierzyliśmy w nasz zespół

Po tym jak Zagłębiacy pokonali Śląsk, ich wyższość uznać musiało również Asseco. Jeden z graczy MKS-u, który rozstrzygnęli czwartą kwartę, jako przyczynę wygranej wskazał konsekwencję w grze.

Dąbrowianom udało się odnieść cenne zwycięstwo. Niech o jego wartości świadczy wynik, który po trzech kwartach widniał na tablicy świetlnej - 49:64. Biorąc pod uwagę grę obu drużyn, można było założyć, że Asseco Gdynia zapisze na koncie spokojną wygraną. Tak się jednak nie stało.
[ad=rectangle]
Zagłębiacy fatalnie weszli w mecz, po nieco ponad trzech minutach przegrywali 0:10. Potem udało im się poprawić swoją grę, a przełom nastąpił w fenomenalnej czwartej odsłonie, którą wygrali 26:8! - Powiem szczerze. Zupełnie przespaliśmy początek spotkania. Nie wiem z czego to wynikało, jakoś weszliśmy niepobudzeni w ten pojedynek. Natomiast po przerwie gra kompletnie się odmieniła, zaczęliśmy grać swoje, byliśmy konsekwentni w naszych poczynaniach. Mimo tej piętnastopunktowej straty nie poddawaliśmy się do końca, nie zważaliśmy na to, co gra Asseco, tylko graliśmy swoje, konsekwentnie. Myślę, że właśnie to jest główna przyczyna naszego zwycięstwa - wyjaśnił Mateusz Dziemba.

Sztab trenerski MKS-u Dąbrowa Górnicza długo nie mógł znaleźć optymalnego ustawienia na bój z Asseco. Udało się to dopiero w czwartej kwarcie, która przeważyła losy meczu. Zwycięstwo z rąk gdynian wydarli: Ken Brown, Mateusz Dziemba, Myles McKay, Paweł Zmarlak oraz David Weaver.

Na prośbę AZS-u Koszalin spotkanie w ramach 13. kolejki zostało przełożone na późniejszy termin (dokładnie 13 stycznia br.). W związku z tym Zagłębiacy mieli dwutygodniową przerwę w rozgrywaniu meczów. Czy ten fakt miał wpływ na słaby początek konfrontacji z gdynianami?

- Można tu się doszukiwać jakiś przyczyn tej słabszej gry z początku. Myślę, że w jakimś stopniu to się przyczyniło do tego, iż nie złapaliśmy tego rytmu meczowego i tak dalej. Ale jak widać, pokazaliśmy charakter. Z minuty na minutę nasza gra wyglądała coraz lepiej - powiedział jeden z bohaterów starcia z Asseco.

MKS rozgrywa swój debiutancki sezon na parkietach TBL. Przez długi czas dąbrowscy koszykarze uczyli się gry w ekstraklasie, a jednym z ich problemów było utrzymanie koncentracji przez cały pojedynek. W pojedynku z Asseco kłopoty Zagłębiakom udało przezwyciężyć się siłą charakteru. - Tak jak wcześniej wspominaliśmy, w tych poprzednich meczach brakowało nam naprawdę niewiele. A ostatnie spotkania w naszym wykonaniu pokazują, że jednak potrafimy odrobić nawet kilkunastopunktowe straty i postawić tę kropkę nad "i". W konfrontacji z Asseco końcówka należała zdecydowanie do nas - podkreślił.

Czy można więc wysnuć tezę, że czas jest sprzymierzeńcem MKS-u Dąbrowa Górnicza? - Z jednej strony tak, zaś z drugiej nie. Tak jak już mówiłem, początek tego sezonu nie należał do nas. Natomiast myślę, że już złapaliśmy ten rytm meczowy i przede wszystkim uwierzyliśmy w nasz zespół. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z topowymi przeciwnikami. Mam więc nadzieję, że w następnych spotkaniach będziemy pokazywać to samo - zaznaczył.

W dwóch ostatnich meczach podopieczni Wojciecha Wieczorka zdołali wrócić w efektownym stylu, co zaowocowało kolejno pokonaniem WKS Śląska Wrocław oraz Asseco Gdynia. Mateusz Dziemba skłania się ku tezie, że sposób, w jaki jego zespół odniósł oba zwycięstwa, sprawi, że rywale nabiorą do MKS-u większego respektu. - Nie od dzisiaj wiadomo, że z beniaminkami gra się najtrudniej. W starciu przeciwko Asseco pokazaliśmy charakter. Może właśnie ten charakter w połączeniu z zespołowością jest naszą siłą. Na pewno jest czego się obawiać, przyjeżdżając do Dąbrowy Górniczej - powiedział.

Źródło artykułu: