Vance Cooksey: Szkoda, że nie dano mi szansy

Na czterech meczach zakończyła się przygoda Vance'a Cookseya w ekipie Wikany Startu Lublin. - Szkoda, że tak wyszło - żałuje Amerykanin.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Nie ma co ukrywać faktu, że Vance Cooksey w zespole z Lubelszczyzny nie spisał się najlepiej. Amerykanin w czterech meczach zdobył łącznie 27 punktów i miał 13 zbiórek i 10 asyst. Te statystyki nikogo w Lublinie na kolana nie powaliły. - Nie będę ukrywał, że z dyspozycji, którą pokazałem w Wikanie, nie jestem zadowolony. Na pewno mogłem grać, ale z drugiej strony, trudno jest tak od razu wejść w zespół - przyznaje Cooksey.

Amerykanin z Wikaną Startem Lublin był związany miesięcznym kontraktem. Po czterech meczach zarząd klubu w porozumieniu z Pawłem Turkiewiczem doszli do wniosku, że nie ma sensu kontynuować współpracy z amerykańskim rozgrywającym. Kluczowa była obecna dyspozycja zawodnika, a bardziej jej brak.

- Chciałem zostać w Lublinie i pokazać na co mnie tak naprawdę stać. Uważam, że w tych pierwszych czterech meczach nie byłem sobą. Tak jak mówiłem wcześniej, wdrożenie do zespołu zawsze zajmuje trochę czasu. Jestem zdania, że nie zaaklimatyzowałem się do drużyny w 100 procentach. Cały czas ten proces trwał, ale niestety działacze nie dali mi szansy. Bardzo tego żałuję - komentuje Cooksey.

Po odejściu Cookseya rolę rozgrywającego przejął Bryon Allen oraz Sebastian Szymański. Na tej pozycji grać może także Piotr Śmigielski.

Paweł Turkiewicz: Wypada jedynie przeprosić kibiców

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×