Wydawało się, że Wilki Morskie Szczecin (również beniaminek) będą idealnym rywalem do tego, żeby przełamać złą passę i po czterech porażkach w końcu wygrać. Początek był obiecujący dla gospodarzy, którzy prowadzili 16:7, ale z biegiem czasu goście zaczęli nadawać ton wydarzeniom.
[ad=rectangle]
- Przegraliśmy kolejny mecz w lidze. Wypada nam jedynie przeprosić kibiców, że przychodzą na nasze mecze i oglądają kolejne porażki. Większość zawodników stanęło na wysokości zadania, walczyli ile mieli sił, ale taki jest sport - zauważył Paweł Turkiewicz, opiekun Wikany Start Lublin.
Goście, mimo że na ten mecz mieli zaledwie 7-osobową rotację, z łatwością ograli ekipę z Lubelszczyzny. Aż pięciu zawodników szczecińskiego zespołu zdobyło przynajmniej 10 punktów. To była właśnie droga do zwycięstwa. Mimo niezbyt szerokiej kadry Wilki Morskie zagrały zespołowo i potrafiły wykorzystać błędy przeciwnika. Najwięcej oczek uzbierał Marcin Flieger - 23, ale warto podkreślić dobre występy Witalija Kowalenki (10 punktów, 10 zbiórek) i Killiana Larsona (14 punktów, 10 zbiórek).
- Za dużo graczy otworzyliśmy po stronie Szczecina. Flieger i Kikowski zdobyło za dużo punktów. Aż pięciu graczy zanotowało podwójną zdobycz. Na dodatek Kovalenko i Larsson mieli po 10 i więcej zbiórek. Tak nie może być. Nasi wysocy nie pomogli nam - podkreślił Turkiewicz.
W następnej kolejce Wikana Start Lublin na wyjeździe zmierzy się z Treflem Sopot, który w sobotę pokonał PGE Turów Zgorzelec! - Trzeba podnieść głowę i walczyć w kolejnych meczach. To jest sport i wszystko jest możliwe - przyznał opiekun Wikany.