Qyntel Woods po raz ostatni dobre zawody rozegrał przeciwko Rosie Radom. Było to jednak 29 listopada. Wówczas Amerykanin zdobył 20 punktów, miał 8 zbiórek i 7 asyst. Od tamtego czasu zaczęły się jednak problemy z zawodnikiem. Woods miał spore problemy ze zdrowiem, które uniemożliwiały mu grę, a w międzyczasie... gracz narzekał na nudę w Koszalinie, o czym poinformował na swoim Twitterze.
Im so bored and there's nothing to do!!
— Qyntel Woods (@EuroQyn) grudzień 24, 2014
[ad=rectangle]
Zapytaliśmy w klubie, jak wygląda sytuacja z Qyntelem Woodsem. - Koszykarze, którzy dołączają do poszczególnych zespołów, to przyjeżdżają tutaj do pracy. Rzeczy okołosportowe są również bardzo ważne, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby zawodowy koszykarz przedkładał nudę po treningach, czy pomiędzy meczami ponad cel, w jakim tutaj przyjechał. Takie komentarze, czy plotki traktuję z przymrużeniem oka. Klub gwarantuje każdemu zawodnikowi niemal wszystko, co ma zapisane w kontrakcie, a czasami nawet więcej. Oczekuje w zamian tego samego - zaznacza Marcin Kozak, prezes koszalińskiego AZS.
W ostatnim spotkaniu Woods był cieniem samego siebie. Amerykanin po raz drugi w tym sezonie nie zanotował dwucyfrowej zdobyczy punktowej zapisując na swoim koncie tylko 5 oczek. Przez ponad 26 minut gry Woods oddał 10 rzutów, ale tylko dwa z nich znalazły drogę do kosza we wrocławskiej Orbicie. Na domiar złego gwiazdor AZS-u wyrównał rekord strat i miał ich aż 8. Jego wskaźnik eval wyniósł -8.
- Ten mecz jest już za nami i nie ma co do niego wracać. Cała drużyna zagrała fatalne zawody. Nie ma co mówić tylko o Woodsie. Co do samego zawodnika, to on w ostatnim czasie zmaga się z problemami zdrowotnymi. Najpierw miał grypę, później miał kontuzję. Jest poza swoim normalnym rytmem. Robimy wszystko, żeby wrócił do swojego normalnego poziomu - mówi z kolei Igor Milicić, szkoleniowiec AZS Koszalin.
W Koszalinie liczą, że Amerykanin szybko pozbiera się po tym meczu, bo wiadomo ile wnosi do zespołu. - Qyntel jest człowiekiem i ma prawo mieć lepszy bądź słabszy okres. Ja przestrzegałem od początku, żeby się nie zachłysnąć dobrą passą Qyntela, bo w każdym sezonie zespoły mają swoje dołki. Na pewno nie popadam w panikę - podkreśla Marcin Kozak.