Myślałem o zakończeniu kariery - rozmowa z Sebastianem Szymańskim, graczem Wikany Start Lublin

- Myślałem o zakończeniu kariery, ale jednak szybko kilku moich bliskich wybiło mi to z głowy - podkreśla Sebastian Szymański, zawodnik Wikany Startu Lublin.

Karol Wasiek: Jak doszło do tego, że po raz kolejny nabawiłeś się kontuzji kolana?

Sebastian Szymański: Jest to uraz, którego się nabawiłem już w listopadzie na rozgrzewce przed meczem. Coś mnie zakuło w kolanie i miałem robione po tym meczu usg i bylem u kilku lekarzy na wizytach i żaden nie stwierdził mi niestabilności w kolanie. Jednak teraz kolano zaczęło boleć mnie znowu, uznałem, że potrzebny jest rezonans. Na badaniu wyszło, że więzadło jest naruszone, ale nie jest zerwane, dlatego jest jeszcze jakaś nadzieja, że rekonstrukcja nie będzie konieczna.

[ad=rectangle]

Co dalej?

- Za tydzień jestem umówiony na wizytę do Poznania do kliniki Rehasport i tam lekarz zdecyduje o dalszym moim losie.

Jak z twoim nastawieniem psychicznym? Kolejny uraz frustruje, smuci, czy denerwuje?

- Jest ciężko, ponieważ to znowu kolejny sezon "w plecy". Kolejne przemyślenia się pojawiają, już nawet myślałem o zakończeniu kariery, ale jednak szybko kilku moich bliskich wybiło mi to z głowy.

Czym ciebie przekonali? Jak cię motywowali do dalszej gry?

- Przede wszystkim tym, że koszykówka jest moim całym życiem i jak teraz z niej zrezygnuję, to mogę już do niej nigdy nie wrócić i powiedziałem sobie, że do trzech razy sztuka.

Sebastian Szymański: Myślałem o zakończeniu kariery
Sebastian Szymański: Myślałem o zakończeniu kariery

Gdyby nie koszykówka... to co byś robił? Myślałeś o tym?

- Myślałem już nie raz o tym, ale pewnie zrobiłbym to co większość moich znajomych ze Zgorzelca - wyjechałbym do Niemiec, skończył studia, na które teraz nie mam kompletnie czasu i bym żył jak normalny człowiek.

Nie żałujesz nieco, że nie podjąłeś studiów?

- Szczerze? Studia nie zając, nie uciekną.

Czyli nadal koszykówka na pierwszym miejscu?

- Tak, to moje ostatnie podejście.

Jak klub w ogóle zareagował na twoja kolejną kontuzję? Klub pomoże w rehabilitacji?
-

Na razie czekamy na to, co powie lekarz na wizycie w piątek, a klub z Lublina pomógł mi już wystarczająco w zeszłym roku, za co jestem im niezmiernie wdzięczny i dlatego możliwe, że w tym roku rehabilitację podejmę na własny rachunek.

To są duże koszta?

- Są, jednak jestem prywatnie ubezpieczony, także wszystko zostanie pokryte przez ubezpieczalnię.

Komentarze (2)
lacov
14.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Tak jak koledzy ze Zgorzelca ?:) Zagłębie amfetaminy ! Powrotu do zdrowia obyś nigdy tam nie wrócił bo skończysz chłopie marnie ! 
avatar
JGR
16.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sebek szybkiego powrotu do zdrowia.