Na początku sezonu największą bolączką MKS Dąbrowy Górniczej była skuteczna gra w ostatniej kwarcie. O ile Zagłębiacy przez trzy kwarty potrafili skutecznie walczyć z rywalami, o tyle w decydujących momentach brakowało im koncentracji. Od kilku spotkań dąbrowianie spisują się zgoła odmiennie. Słabo zaczynają mecze, a w końcówce doganiają przeciwników.
[ad=rectangle]
Tak było choćby podczas domowych starć przeciwko Śląskowi Wrocław i Asseco Gdynia, a także w potyczce rozegranej we wtorek w Koszalinie. Dwa pierwsze spotkania kończyły się triumfami Zagłębiaków, a mecz przeciwko AZS-owi wygrali gospodarze. - Ostatnie mecze tak się układały, że w końcówkach udawało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Trudno powiedzieć, czemu nie trafialiśmy w drugiej i trzeciej kwarcie. Myślę, że każdy z zawodników będących na parkiecie bardzo chciał przedłużyć naszą zwycięską serię. Może to nas trochę paraliżowało, a poza tym AZS grał bardzo dobrze w obronie - powiedział w rozmowie z oficjalną stroną klubu Przemysław Szymański.
W ostatnich dniach koszykarze MKS-u rozegrali dwa wyjazdowe spotkania, w których odnieśli jedno zwycięstwo. W pokonanym polu pozostawili King Wilki Morskie Szczecin. Przed rozpoczęciem wyjazdowej serii planem minimum wydawało się jedno zwycięstwo. Jednak dąbrowianie nie zamierzają się tym zadowolić. - Czy to plan minimum? Uważam, że każdy mecz można wygrać, taka liga. A zatem wygranie jednego spotkania nie powinno być już zaliczeniem planu. Potrzebujemy zwycięstw i walczymy o nie w każdym meczu - stwierdził Szymański.
Jeszcze kilka dni temu dąbrowianie okupowali ostatnią pozycję w tabeli Tauron Basket Ligi. Po serii zwycięstw MKS zajmuje obecnie 12. lokatę. - Zawsze patrzymy w górę! Jeśli będziemy wygrywać i zaczniemy się zbliżać do play-off to jednocześnie będziemy się oddalać od dolnej strefy tabeli. Musimy grać swoją koszykówkę i zobaczymy, na ile to wystarczy na koniec rundy rewanżowej. Skupiamy się na każdym następnym meczu. I w każdym spotkaniu chcemy walczyć o zwycięstwo - przyznał Szymański.