NBA: Lakers wygrali z Bulls po dwóch dogrywkach!

Co za mecz w Los Angeles! Lakers wyszli z opresji i doprowadzili do drugiej dogrywki, w której okazali się lepsi od Bulls! W innym meczu Grizzlies znokautowali Nuggets.

Nieco ponad dwie minuty do końca czwartej kwarty. Gospodarze są na najlepszej drodze do zwycięstwa, bo ich przewaga po celnym rzucie Jordana Clarksona wzrosła do dziewięciu punktów. Wydawało się, że Jeziorowcy odskoczyli na bezpieczną odległość, ale w ostatniej minucie ekipa z Los Angeles spisała się fatalnie.

Butler wziął na siebie wielki cieżar i zdobył siedem punktów z rzędu, praktycznie niwelując cały dystans. Dokładnie 11 sekund przed końcem trafienie dołożył jeszcze Pau Gasol, w efekcie nieoczekiwanie Bulls doprowadzili do wyrównania i w konsekwencji do dogrywki.
[ad=rectangle]
W doliczonym czasie gry sytuacja się nieco zmieniła. Tym razem zawodnicy Byrona Scotta nie zdołali odskoczyć, a lepiej prezentowała się drużyna z Chicago. Goście po celnym rzucie Gasola mieli nawet dwa punkty przewagi, ale w jednej z ostatniej akcji trafił Jordan Hill, doprowadzając do drugiej dogrywki! W niej już doszło do wymiany ciosów. Oba zespoły grały skuteczniej, ale tym razem Lakers wyciągnęli lekcję i nie pozwolili Bykom na odrobienie strat.

U gospodarzy aż sześciu koszykarzy rzuciło przynajmniej 10 punktów, z czego najwięcej wspomniany już wcześniej Hill. 27-letni zawodnik zanotował double-double, zdobywając 26 punktów i zbierając 12 piłek. Chicago przegrało, więc na nic zdało się aż 35 punktów Jimmy'ego Butlera. Warto odnotować, że blisko triple-double był Joakim Noah. Koszykarz Byków uzbierał 9 punktów, 17 zbiórek i 9 asyst.

Tylko dwóch koszykarzy Nuggets zdołało rzucić 10 punktów. To Kenneth Faried i Wilson Chandler. Nie przyszło im to wcale łatwo, ale przynajmniej ich skuteczność nie była dramatyczna. Jedyne, co nie sprawiło gościom wiele problemów, to rzuty wolne. Do nich wykonania akurat nie można się przyczepić.

Grizzlies zagrali nieźle, ale i oni mieli swoje trudności ze skutecznością z dystansu. Ta nie była może tak fatalna, ale i tak wszystko sprowadziło się do dobrej gry bliżej kosza. Poza tym zespół Davida Joergera zdecydowanie wygrał walkę o zbiórkę, na co wpływ miała po części dyspozycja Zacha Randolpha. 33-letni koszykarz zebrał 17 piłek (5 w ataku) i dołożył do tego 15 punktów, w efekcie zanotował double-double.

Orlando Magic - Milwaukee Bucks 100:115 (18:28, 26:31, 27:37, 29:19)
(Oladipo 21, Vucević 17, Green 16, Payton 15, Fournier 11 - Bayless 19, Middleton 17, Dudley 17, Knight 16, Mayo 13, Henson 12, Antetokounmpo 10)

Indiana Pacers - New York Knicks 103:82 (22:29, 32:20, 35:12, 14:21)
(Stuckey 22, Hibbert 18, West 10, Hill 10 - Anthony 18, Amundson 17, Hardaway 11)

Memphis Grizzlies - Denver Nuggets 99:69 (26:11, 24:24, 24:14, 25:20)
(Randolph 15, Green 13, Lee 11, Calathes 11, Udrih 11, Gasol 10 - Chandler 10, Faried 10)

Los Angeles Lakers - Chicago Bulls 123:118 (28;19, 32:29, 21:28, 18:22, d. 8:8, d. 17:12)
(Hill 26, Ellington 23, Clarkson 18, Boozer 16, Lin 11 - Davis 10 - Butler 35, Gasol 20, Rose 17, Brooks 15, Snell 10)

Komentarze (5)
avatar
x11x
30.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
e tam... Byczki zagraly malo solidnie w obronie ale nie ma co robic tragedii. Duzym oslabieniem jest brak Mikea. Defensywnie Bulls cofneli sie do drugiej dziesiatki NBA, ofensywnie poszli za to Czytaj całość
avatar
jaet
30.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja postawy Chicago już raczej w tym sezonie nie zrozumiem. Coś jest z tą ekipą nie tak. Jak kilka tygodni temu zaczęły się w USA pojawiać sygnały, że Thibs "stracił" szatnię Byków, to traktował Czytaj całość