Marcin Gortat o swojej grze: Nie oddaję serca? To śmieszne!
Marcin Gortat w ostatnim czasie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. 30-letni zawodnik Washington Wizards gra coraz krócej i decydujące odsłony meczu ogląda jedynie z ławki rezerwowych.
Marcin Gortat miał całkiem udany początek rozgrywek. Polak w dwóch październikowych meczach rzucał przeciętnie 19 punktów i spędzał na parkiecie 38,5 minuty. Z miesiąca na miesiąc jego statystyki spadały - w listopadzie jego średnia zdobycz wynosiła 12,4 punktu, w grudniu 11,9, a w styczniu już "tylko" 10,4. We wszystkich dotychczasowych występach notował przeciętnie 11,6 punktu i 8 zbiórek.
W sześciu ostatnich meczach nasz reprezentant uzbierał w sumie 42 "oczka", co daje średnią na poziomie 7 punktów na mecz. Poza tym coraz częściej "Polish Hammer" spędza czas na ławce. Coraz rzadziej pojawia się też na parkiecie w czwartej kwarcie, co jest niejako sygnałem o słabnącym zaufaniu wobec zawodnika.Przed sezonem 30-letni środkowy podpisał 5-letni kontrakt, opiewający na kwotę aż 60 milionów dolarów. W tej sytuacji pojawiły się krytyczne głosy, iż po parafowaniu lepszej umowy nie przykłada się już tak ostro do ciężkiej pracy.
- Jeśli ktoś mówi, że nie oddaje serca w grze, to będę się śmiał. Mam takie samo podejście, taką samą energię i pasję. W tej chwili to po prostu nie działa. Biegam przez 30 minut i jestem trochę niewidoczny, więc staram się zrobić cokolwiek - przyznał Gortat i dodał: - Wierzę, że jestem lepszym zawodnikiem, niż zaprezentowałem to w ostatnich meczach.
Gortat ostatnio zmienił fryzurę. Doświadczony koszykarz pozbył się irokeza. Jak sam przyznał, ogolił się na łyso, bo nie chciał już dłużej poświęcać tyle czasu swojej fryzurze. Wcześniej musiał co dwa, trzy dni golić i przycinać włosy. - Czuję się teraz komfortowo. Wiele kobiet powiedziało, że wyglądam teraz gorzej, ale kogo to obchodzi?