Takim wynikiem na początku sezonu nie mogli pochwalić się nawet najwięksi koszykarze w historii Celtów - Bill Russell, Bob Cousy czy Larry Bird. Obecna wielka trójca w postaci Kevina Garnetta, Paula Pierce’a i Ray’a Allena osiągnęła nieprawdopodobny wynik 21 zwycięstw w 23 meczach. Czwartkowe zwycięstwo nad Washington Wizards było również 13. kolejnym triumfem. Spotkanie wyrównane było tylko przez… 4 minuty, kiedy to trafieniu Antawna Jamisona Czarodzieje wyszli na prowadzenie 12:11. Wówczas koncert gry rozpoczął Ray Allen, który w pierwszej kwarcie trafił cztery rzuty zza linii 7,24m! Przewaga mistrzów NBA szybko urosła do 10 punktów a w drugiej odsłonie przekroczyła nawet 20 "oczek". Przyjezdni górowali nad gospodarzami w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła - mieli więcej zbiórek, asysty, przechwytów oraz lepszą skuteczność w rzutach z gry. - Widzieliście w akcji najlepszy zespół w całej lidze - krótko podsumował Ed Tapscott, tymczasowy szkoleniowiec Washington Wizards.
Charlotte Bobcats przegrało 9. kolejnych spotkań z Dallas Mavericks i nic nie zapowiadało żeby czwartkowy mecz miał to zmienić. Tymczasem Rysie stawiały nadspodziewanie mocny opór wyżej notowanemu rywalowi przez całe spotkanie. Sygnał do ataku dał Emeka Okafor, który już w pierwszej połowie zanotował double-double. Jego skuteczne akcje w strefie podkoszowej pozwoliły gościom toczyć wyrównany bój z Dallas. Kluczowa dla losów gry okazała się ostatnia kwarta. W niej nie mylił się duet Dirk Nowitzki - Jason Terry, który zdobył w sumie 49 punktów. Niemiecki skrzydłowy celną "trójką" na 28 sekund przed końcową syreną zapewnił Mavs zwycięstwo. Mimo przegranej, czwartkowy mecz to dobry prognostyk dla Bobcats, które najprawdopodobniej już w sobotę zostanie wzmocnione trójką graczy z Phoenix Suns - Raja Bell, Boris Diaw oraz Sean Singletary.
W ostatnim starciu tej nocy Utah Jazz podejmowali we własnej hali Portland Trail Blazers. Pomimo wciąż niepełnego składu podopieczni Jerry’ego Sloana stanęli na wysokości zadania i zwyciężyli kolejnego trudnego rywala. W Utah nikt już nie pamięta o fakcie, że Carlos Boozer nie zagrał w 12. ostatnich meczach zespołu. Wszystko za sprawą Mehmeta Okura oraz Paula Millsapa, którzy wykonali świetną robotę i byli ojcami zwycięstwami nad Portland. Ten pierwszy zdobył 21 ze swoich 27 punktów w pierwszej połowie, będąc skutecznym zarówno z obwodu jak i strefy podkoszowej. Ten drugi z kolei zanotował kolejne double-double, potwierdzając że mimo młodego jeszcze wieku należy już do czołowych podkoszowych w lidze. W ekipie gości brylował Brandon Roy (33 punkty), jednak on sam nie mógł odmienić losów spotkania.
Washington Wizards - Boston Celtics 88:122
(C. Bulter 19, J. Dixon 17, A. Jamison 17 - R. Allen 22, P. Pierce 22, E. House 14)
Dallas Mavericks - Charlotte Bobcats 95:90
(J. Terry 26, D. Nowitzki 23 (13 zb), J. Kidd 12 - E. Okafor 27 (17 zb), R. Felton 16, D.J. Augustin 9 (10 as))
Utah Jazz - Portland Trail Blazers 97:88
(M. Okur 27 (10 zb), P. Millsap 17 (12 zb), D. Williams 14 (11 as) - B. Roy 33, L. Aldridge 22, R. Fernandez 10)