Danny Gibson zanotował świetny turniej. Przez naszą redakcję został wybrany do najlepszej Piątki tych rozgrywek. Amerykanin przeciętnie notował ponad 20 punktów na mecz i był zdecydowanie najlepszym graczem Rosy Radom. W finale combo-guard uzyskał 18 oczek na bardzo dobrej skuteczności (7/11 z gry). To jednak okazało się zbyt na mało na Stelmet Zielona Góra.
[ad=rectangle]
- Żałujemy tego, że nie udało się postawić trzeciego kroku i sięgnąć po Puchar Polski. Byliśmy naprawdę blisko, aby zdobyć to trofeum i przywieźć je do Radomia... - podkreślał po meczu Danny Gibson, rozgrywający Rosy Radom.
Radomianie do przerwy grali fantastycznie po obu stronach parkietu i prowadzili 43:35. Wydawało się, że radomianie sprawią sensację i z Gdyni wywiozą Puchar Polski. Tak się jednak nie stało... Dlaczego?
- Wydaje mi się, że o naszej porażce zadecydowały detale. Na trzecią kwartę nie wyszliśmy odpowiednio skoncentrowani, ale z drugiej strony Stelmet pokazał klasę, zaczął grać na innej intensywności. To zadecydowało o końcowym wyniku - zaznaczył z kolei Michał Sokołowski, który dzielnie przeciwstawiał się Quintonowi Hosleyowi. Polski skrzydłowy zdobył 13 punktów i miał pięć zbiórek.
- W trzeciej kwarcie uciekła nam koncentracja, myśleliśmy już chyba o tym, że zwycięstwo jest po naszej stronie. To skupienie nie było takie samo, jak na początku meczu - dodał Gibson.