Szalony mecz dla Asseco! Waleczna Energa poległa w Gdyni

Asseco tym razem nie zapłaciło najwyższej cenny za własne błędy. Gdynianie na początku czwartej kwarty prowadzili jeszcze 66:54, by ostatecznie pokonać Czarnych Słupsk dopiero po dogrywce.

Podopieczni Davida Dedka swoją dominację nad sąsiadującymi w tabeli rywalami rozpoczęli pod koniec premierowej kwarty, gdy cztery oczka z rzędu zdobył Filip Matczak i wywindował swój zespół na prowadzenie 19:13. Najgorsze dla Czarnych nadeszło jednak dopiero w drugiej kwarcie. Gdynianie w krótkim odstępie czasu zdobyli wówczas 10 punktów, Energa tylko jeden i w pewnym momencie zrobiło się nawet 36:21 dla Asseco.
[ad=rectangle]
Obrona strefowa gospodarzy wywarła presję na oponentach, którzy do przerwy umieścili w koszu tylko 10 na 31 oddanych prób z pola, przestrzeliwując w tym aż 10 rzutów zza łuku. W ich poczynania wdarł się nieład i chaos. Mało kto wtedy pomyślałby, że w tej konfrontacji jeszcze tak wiele się zmieni. Goście przez pierwsze 20 minut zdobyli tyko 29 punktów, a później?

Po przerwie przyjezdni ze Słupska systematycznie odrabiali dzielący dystans i w końcówce meczu, kiedy wydawało się, że lokalny zespół ma już zwycięstwo w przysłowiowej kieszeni, udało im się zniwelować straty do zaledwie trzech oczek! Słupszczanie mieli kilka szans na wyrównanie stanu rywalizacji, ale wówczas dwie próby za trzy punkty przestrzelił Jerel Blassingame, a raz z tej odległości pomylił się również Jarosław Mokros. Wydawałoby się, że to już koniec marzeń przyjezdnych, a jednak...

Asseco nie trafiło do kosza przez ponad sześć minut, a fatalne pasmo pudeł przełamał dopiero Ovidijus Galdikas, dając swojemu zespołowi chwilę oddechu. Gospodarze prowadzili wówczas 68:63, ale skutecznym rzutem zza łuku odpowiedział Kyle Shiloh.

Ten sam gracz został zresztą bohaterem Czarnych, wbijając się pod kosz i celnym rzutem równo z końcową syreną doprowadzając do dogrywki! W międzyczasie 3 na 4 rzuty wolne umieścił w koszu A.J. Walton, a skuteczną próbę zza łuku na 10 sekund przed końcem zaaplikował rywalom Drago Pasalić.

W doliczonym czasie bardziej komfortowo powinni czuć się gracze Energi, aczkolwiek nie miało to przełożenia na końcowy wynik. Podczas dodatkowych pięciu minut nie do zatrzymania był Przemysław Frasunkiewicz. Doświadczony polski skrzydłowy trafił dwa rzuty zza linii 6 metrów i 75 centymetrów, prowadząc swój zespół do 12. zwycięstwa w kampanii 2014/2015.

Drużyna prowadzona przez Donaldasa Kairysa zostawiła wiele zdrowia na parkiecie, ale w dogrywce stroną przeważającą byli gospodarze z Trójmiasta, którzy triumfowali ostatecznie 84:79. Asseco odbudowało się po druzgoczącej klęsce w Zielonej Górze, ponadto rewanżując się Czarnym za porażkę 83:90 z listopada ubiegłego roku.

Oprócz Frasunkiewicza, który miał w sumie 15 punktów, gdynian do 10. sukcesu na własnym parkiecie poprowadził również A.J. Walton. Rozgrywający popełnił 10 strat, ale miał dodatkowo 28 oczek, 9 asyst i 6 przechwytów. Nieoceniony wkład w zwycięstwo Asseco miał też Ovidijus Galdikas. Litwin bardzo dobrze spisywał się w strefie podkoszowej i otarł się o double-double, notując 19 oczek oraz 9 zbiórek.

W szeregach gości zawiódł Blassingame. Amerykanin spędził na placu boju 25 minut, ale w tym czasie trafił tylko 2 na 7 oddanych rzutów z gry, uzbierał 7 oczek, 5 asyst 5 strat, a jego wskaźnik plus/minus wynosił tego dnia -9. Na nic zdało się 19 punktów Shiloha, który 5 razy przechwycił piłkę, ani razu jej nie gubiąc. Występ bez zastrzeżeń zaliczył z kolei Callistus Eziukwu. Środkowy zapisał na swoim koncie 17 oczek (7/9 z pola). Dla Czarnych porażka w Gdyni jest ósmą w sezonie, a już szóstą na obcym obiekcie.

Asseco Gdynia - Energa Czarni Słupsk 84:79 po dogrywce (19:13, 24:16, 18:19, 10:23, d. 13:8)

Asseco: Walton 28, Galdikas 19, Frasunkiewicz 15, Matczak 10, Parzeński 7, Szczotka 5, Kowalczyk 0, Żołnierewicz 0.

Energa: Shiloh 19, Eziukwu 17, Gruszecki 17, Pasalic 8, Cesnauskis 6, Mokros 6, Blassingame 4, Nowakowski 2, Seweryn 0.

Źródło artykułu: