Horror w Sosnowcu - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Spójnia Stargard Szczeciński

Niesamowity horror zafundowali w końcówce swoim kibicom koszykarze Spójni Stargard Szczeciński. Roztrwonili oni osiem punktów przewagi, lecz obronili zwycięstwo.

Niedzielny pojedynek sąsiadów w tabeli od początku był wyrównany. Gospodarze po trzypunktowym rzucie Marka Piechowicza wyszli na największe prowadzenie w pierwszej kwarcie - 19:15. Lepiej jednak finiszowali goście, którzy po dziesięciu minutach prowadzili 22:21. Po spudłowanych pierwszych rzutach w kolejnych akcjach wstrzelił się Jerzy Koszuta. Punktował też Rafał Bigus, który miał na swoim koncie sześć oczek, siedem zbiórek i dwie asysty. Center Spójni odpoczywał w drugiej odsłonie, a zastępował go Łukasz Bodych. Po przerwie Bigus już nie opuszczał parkietu. Zatrzymał się na sześciu punktach - 3/3 próby z gry. Miał także łącznie 14 zbiórek.
[ad=rectangle]
Druga kwarta to słabszy okres obu drużyn. Bliżej przełamania rywala było Zagłębie, lecz Spójnia zdołała zremisować po 20 minutach. Tylko trzy rzuty z gry oddał Piotr Pluta, z których trafił dwa. Zmieniło się to zdecydowanie w drugiej połowie. Czołowy snajper I ligi zdecydowanie częściej punktował. Uzbierał 25 "oczek" wykorzystując 11 z 17 rzutów z gry.

W trzeciej kwarcie Zagłębie przeważało, bo grało lepiej. Prowadziło 51:44, a w tak wyrównanym spotkaniu to istotna przewaga. Gospodarze zmarnowali jednak swoją szansę, pudłując również na linii rzutów wolnych. Trzy z czterech prób przestrzelił Patryk Przyborowski.

W decydującej kwarcie to stargardzianie wykazywali większy spokój i zyskiwali przewagę dzięki dłuższej ławce rezerwowych. W Zagłębiu zabrakło Marcina Kosińskiego i Pawła Bogdanowicza. Spójnia prowadziła 69:61. Oprócz Pluty i Koszuty - autora 16 punktów - na wyróżnienie zasłużył Bodych, który w czwartej kwarcie zdobywał ważne punkty. Trafił wszystkich pięć prób, uzyskując 10 "oczek".

Spójnia nie byłaby jednak sobą, gdyby spokojnie wygrała. Niewiele zabrakło, aby powtórzyła dramatyczny scenariusz z Gliwic. Zagłębiu wychodziło wszystko. Akcją dwa plus jeden oraz "trójką" prowadzenie swojej drużynie dał Kamil Wójciak. Spójnia popełniała błędy i przegrywała 70:72. Rzut na zwycięstwo oddał jednak Marcin Stokłosa, a rywale nie zdołali już skutecznie odpowiedzieć. Rozgrywający Spójni zdobył w niedzielę osiem punktów i miał 11 asyst. Zanotował też sześć strat, lecz w najważniejszej akcji dał drużynie zwycięstwo. Stargardzianie połowicznie zrewanżowali się za porażkę u siebie z Zagłębiem. Sosnowiczanie na Pomorzu Zachodnim wygrali, bowiem dwoma punktami. Spójnia z kolejnym zespołem, z którym może mieć na koniec rundy zasadniczej równą liczbę punktów przegrała bezpośredni bilans spotkań, co prawdopodobnie będzie miało wpływ na lokatę w tabeli.

Zagłębie Sosnowiec - Spójnia Stargard szczeciński 72:73 (21:22, 13:12, 18:17, 20:22)

Zagłębie: Piechowicz 16, Sadło 14, Nowerski 13, Wójciak 13, Mordzak 11, Osiakowski 4, Przyborowski 1, Gospodarek 0, Kaczmarski 0.

Spójnia: Pluta 25, Koszuta 16, Łukasz Bodych 10, Stokłosa 8, Bigus 6, Żytko 5, Soczewski 3, Berdzik 0, Wróblewski 0.

Komentarze (0)