Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. III

East News
East News

Każdy amerykański koszykarz marzy o wywalczeniu złotego medalu olimpijskiego. Lew Alcindor w październiku 1968 roku z własnej woli nie pojechał jednak na igrzyska do Meksyku.

W tym artykule dowiesz się o:

Jako student UCLA legendarny środkowy umawiał się z białą dziewczyną, która miała przez to mnóstwo kłopotów i wyzywana była od "kochanki czarnucha". Kareem źle znosił ciągłe zaczepki na tle rasowym, w związku z czym rzadko spotykał się z kolegami z drużyny, a podczas wyjazdowych meczów Niedźwiadków unikał hotelowego lobby. Zazwyczaj siedział w czterech ścianach i opuszczał swą samotnię tylko wtedy, gdy było to absolutnie konieczne. Abdul-Jabbar nigdy nie patrzył w oczy nieznajomym, za to często spoglądał na niebo i obserwował samoloty, marząc o tym, że pewnego dnia wsiądzie do jednego z nich i odleci w siną dal.

W latach sześćdziesiątych los afroamerykańskich studentów nie był łatwy. Jeśli chcieli zamieszkać poza kampusem, mieli ogromne problemy ze znalezieniem lokum. - Nigdy nie wynajmuję czarnym - mówił w rozmowie z lokalną gazetą jeden z mieszkańców Los Angeles. - Ich skóra jest pokryta olejem, który wżera się w ściany i zostaje tam na zawsze. Lew w przeszłości wyrażał chęć zintegrowania się z białymi, ale na studiach jego entuzjazm w tym temacie zmalał do zera. Postanowił, że od tej chwili będzie działał jedynie dla dobra Murzynów.

Dziś nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie czarni, to koszykówka nigdy nie wzniosłaby się na tak wysoki poziom, ale w latach segregacji rasowej wszelkimi dostępnymi środkami próbowano zniwelować przewagę Afroamerykanów. - Kiedy Alcindor dostanie podanie pod sam kosz, praktycznie nie da się go powstrzymać - chwalił swojego podopiecznego trener John Wooden. - Czasami aż mnie to przeraża. Trzy dni po zwycięskim dla UCLA finale NCAA 1966/67, władze ligi, w których zasiadali sami białoskórzy, zakazały... wykonywania wsadów do kosza! Nowy przepis wkrótce nazwano "zasadą Lewa Alcindora". - To jawna dyskryminacja - grzmiał środkowy Niedźwiadków. - Nie da się nie zauważyć, że większość dunkujących graczy stanowią Murzyni. Dla uzasadnienia nowego przepisu, włodarze NCAA używali pokrętnych tłumaczeń. Porównywali wsady do aktu przemocy i fizycznego triumfu nad przeciwnikiem.

Zakaz wykonywania slam-dunków nie powstrzymał jednak Abdul-Jabbara w zdobywaniu kolejnych szczytów. Center Bruins rozszerzył wachlarz swoich zagrań, doprowadzając do perfekcji słynny "podniebny hak" i czyniąc go manewrem niemal niemożliwym do zablokowania. Tymczasem miesiąc po absurdalnej decyzji władz NCAA Muhammad Ali, znany przed przejściem na islam jako Cassius Clay, odmówił służby wojskowej i wyjazdu na wojnę do Wietnamu. Za swoje przekonania zapłacił wysoką cenę i otrzymał karę więzienia w zawieszeniu, która oznaczała dla niego trzyletni zakaz zawodowych walk na ringu oraz opuszczania terytorium Stanów Zjednoczonych. Lew Alcindor w pełni popierał swojego "czarnego brata", czemu dał wyraz podczas spotkania w Cleveland w czerwcu 1967 roku. - Pamiętam, że jako student czułem się zaszczycony obecnością na spotkaniu, na którym pojawili się zawodowi sportowcy - opowiada Kareem. - W stu procentach popierałem Muhammada i uważałem tę wojnę za bezsensowną. Dyskusję prowadził Jim Brown i powiedział nam, że jesteśmy bohaterami afroamerykańskiej społeczności, których głos może pomóc Alemu. Muhammad Ali dodał ludziom wiele odwagi, testując ówczesny system. Do dziś jest jednym z moich idoli.

Po spotkaniu z mistrzem pięściarstwa, Abdul-Jabbar znalazł w sobie dodatkową motywację do działania na rzecz walki z rasizmem. W przerwie międzysemestralnej wrócił do nowojorskiego Harlemu, gdzie pracował z młodzieżą. Uczył dzieciaki nie tylko podstaw gry w koszykówkę, ale również tego, iż należy być dumnym ze swego pochodzenia. Jesienią natomiast sportowiec udał się w Los Angeles na konferencję dla młodych Afroamerykanów, zorganizowaną przez Harry'ego Edwardsa z San Jose State College i organizacji "The Olympic Project for Human Rights". Podczas tamtego spotkania, mającego miejsce w kościele baptystów, wypłynął temat potencjalnego bojkotu przez Murzynów zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich w Meksyku. Lew Alcindor w pewnym momencie wstał i przemówił do zgromadzonego tłumu: - Wszyscy mnie znają. Jestem gwiazdą koszykówki, weekendowym bohaterem i członkiem pierwszego zespołu All-American. Zeszłego lata o mały włos zostałem ofiarą policjanta-rasisty, który na ulicach Harlemu strzelał do czarnego kota. Strzały padły w miejscu, w którym spacerowało lub stało wielu czarnych. Dla niego byliśmy wówczas jednie bandą czarnuchów. Wtedy dotarło do mnie, że nie doświadczamy piekła za to kim jesteśmy i co robimy, ale tylko ze względu na nasz kolor skóry.

Po swoim wystąpieniu Alcindor otrzymał od dwustuosobowego zgromadzenia pięciominutową owację. W tym samym czasie na zewnątrz trwały zamieszki pomiędzy zwolennikami skupiającej czarnoskórych organizacji "US", a sympatykami Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych. W środku odbywało się natomiast głosowanie sportowców odnośnie bojkotu najbliższych igrzysk. Po jego zakończeniu Harry Edwards wyszedł na zewnątrz i ogłosił, że sportowcy jednogłośnie opowiedzieli się za bojkotem.

fot. Malcolm W. Emmons - domena publiczna
fot. Malcolm W. Emmons - domena publiczna

Dzień po konferencji w Los Angeles, telefony w biurach UCLA nie chciały zamilknąć nawet na minutę. Wszyscy dziennikarze w kraju pragnęli się dowiedzieć, dlaczego najlepszy koszykarz akademicki wzgardził wyjazdem na igrzyska olimpijskie do Meksyku. Żurnalistom udało się wreszcie dopaść go po treningu Niedźwiadków. - Nie mogę skomentować słów pana Edwardsa - mówił. - Mogę jedynie powiedzieć, że wszyscy uznali, iż bojkot jest dobrym pomysłem. Na razie nikt jednak nie podjął decyzji i nie ma żadnego bojkotu. Czarnoskórzy sportowcy obawiali się o represje ze strony białych trenerów, lecz Alcindor nie miał się o co martwić, gdyż John Wooden zawsze uważał, że jego zawodnicy mają prawo do publicznego demonstrowania swoich przekonań. Lew wciąż nie mógł się jednak zdecydować, co zrobić w sprawie meksykańskich igrzysk, gdyż za odmowę wyjazdu mógł stracić kwartał na uczelni oraz dziewięć pierwszych spotkań sezonu 1968/69. Rozumiał też, że w sprawie rasizmu nie można patrzeć tylko na czubek własnego nosa i trzeba działać dla dobra całego afroamerykańskiego społeczeństwa.
[nextpage]
Wypowiedź Abdul-Jabbara była bardzo ogólnikowa i nie zadowoliła większości wnikliwych dziennikarzy. W związku z tym młody środkowy zaczął być przypierany do muru przez żądnych newsa pismaków. - Co trzeba zrobić, żeby rozwiązać problem rasizmu w USA? - zapytał jeden z żurnalistów. Zaledwie dwudziestoletni koszykarz odparł zniesmaczony: - Człowieku, dlaczego zadajesz mi takie pytania?! Jestem sportowcem, a nie socjologiem, politykiem czy politologiem. Nie jestem kimś, kto ma zmienić świat. Wbrew oczekiwaniom, Lew Alcindor jako znany koszykarz stał się symbolem buntu czarnoskórych studentów. Media skupiały się bardziej na jego aktywności pozasportowej, a nie na dziesiątkach zdobywanych punktów oraz zbiórek. Za działalność w organizacji "The Olympic Project for Human Rights" spotkało go wiele nieprzyjemności. Zawodnik nazywany był zdrajcą oraz antypatriotą, a wielu absolwentów UCLA wyrażało zdziwienie, iż uczelnia nie skreśliła jeszcze z listy studentów takiego nikczemnika. Podczas wyjazdowych meczów Bruins publiczność notorycznie obrzucała Lewa rasistowskimi epitetami.

Bojkot bojkotem, ale sezon ligi akademickiej 1967/68 musiał zostać rozegrany i po raz kolejny był wielkim popisem Lewa Alcindora i jego UCLA Bruins. Dowodzone przez Johna Woodena Niedźwiadki zakończyły kampanię z bilansem 29-1, po raz drugi z rzędu sięgając po mistrzostwo NCAA. W wielkim finale Kareem i spółka rozprawili się aż 78:55 z North Carolina Tar Heels. Pochodzący z Harlemu środkowy zakończył tamten mecz z dorobkiem 34 punktów i 16 zbiórek, a w całych rozgrywkach zdobywał średnio 26,2 "oczka" i zbierał 16,2 piłki. Wszystkie te osiągnięcia pozwoliły mu na ponowną obecność w pierwszej piątce All-American oraz na odebranie statuetek dla akademickiego zawodnika roku oraz najbardziej wartościowego gracza turnieju NCAA.

Wielu obserwatorów zastanawiało się, jaki jest sens w bojkocie meksykańskich igrzysk przez czarnoskórych sportowców. Ciężko było znaleźć kogokolwiek popierającego ten szalony pomysł, kiedy przeciw opowiadał się nawet legendarny lekkoatleta Jesse Owens. Jackie Robinson, pierwszy Afroamerykanin w MLB, twierdził natomiast, że bojkot niewiele pomoże, ale podziwia inicjatorów całej akcji. Zaangażowanie się czołowych akademickich sportowców w działalność "The Olympic Project for Human Rights" doprowadziło do wielu protestów na uczelniach w całych Stanach Zjednoczonych. Afroamerykańscy atleci zaczęli żądać zatrudnienia czarnych trenerów, konsultantów i wykładowców oraz m.in. umożliwienia Murzynkom zapisów do drużyn czirliderek. Żeby spełniono ich postulaty, często decydowali się na "odpoczynek" od sportu, co zmuszało uniwersytety do szybkiego działania.

W lutym 1968 roku Lew Alcindor oficjalnie zakomunikował, że nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich w Meksyku. W jego ślady zdecydowało się pójść dwóch innych zawodników UCLA Bruins: Mike Warren i Lucius Allen. Dyrektor sportowy uczelni, J.D. Morgan, nazwał decyzję młodzieńców "czysto akademicką". Dziennikarz Los Angeles Times, Paul Zimmerman, był jednak odmiennego zdania: - Alcindorowi chodzi prawdopodobnie o jak najszybsze przejście na zawodowstwo i zgarnięcie związanych z tym profitów finansowych. Mężczyzna nie potrafił pojąć, że jakimkolwiek afroamerykańskim sportowcem może kierować coś innego niż chęć zarobku.

Wyjaśnienia Kareema zostały nazwane przez media "skandalicznym oszustwem". Nikt nie potrafił zrozumieć decyzji utalentowanego centra Niedźwiadków, dlatego w lecie 1968 roku Abdul-Jabbar musiał znów się tłumaczyć. - Ameryka tak naprawdę nie jest moim krajem - obwieścił młodzieniec, czym wywołał zbiorową konsternację. "Doc" Young z "Chicago Defender" nie wytrzymał: - Ten człowiek dzięki samej grze w basket może po odejściu z uczelni stać się milionerem, a ma czelność deprecjonować swój kraj. Po deklaracji Alcindora do amerykańskich gazet zaczęły spływać pełne nienawiści listy. - Kiedy on stwierdza, że Ameryka nie jest jego krajem, to ja się nie sprzeciwiam nazywaniu go czarnuchem - grzmiał jeden z czytelników "Los Angeles Times".

- To wielkie szczęście, że zostałem obdarzony takim talentem do koszykówki - mówił Abdul-Jabbar. - Mimo wszystko jestem jednak jednym z wielu Afroamerykanów na polu tej bitwy. Nie mogę biegać w kółko i krzyczeć: dziękuję za to, co dostałem! Oponenci decyzji Alcindora twierdzili, że jako obywatel USA ma on obowiązek reprezentowania swojego kraju. - Rzeczywiście, mam taki obowiązek - odpowiadał środkowy Bruins. - Ale mój kraj również ma wiele obowiązków wobec mnie jako Murzyna, a nie spełnia ich od czterystu lat. Zbyt długo traktuje się mnie jak obywatela drugiej kategorii. I nie mówię teraz w imieniu własnym, ale ogółu czarnoskórych.

fot. New York World-Telegram and the Sun Newspaper Photograph Collection - domena publiczna
fot. New York World-Telegram and the Sun Newspaper Photograph Collection - domena publiczna

Koszykarska reprezentacja USA na igrzyskach w Meksyku nawet bez Lewa Alcindora zdołała wywalczyć złoty medal, a w jej składzie znaleźli się zarówno biali, jak i czarni zawodnicy. - Nigdy nie czułem, że dokonałem złego wyboru - mówi Kareem. - Udało mi się załatwić dobrą pracę na lato i nie mogłem być w dwóch miejscach jednocześnie. Dotarło do mnie, że lepiej zrobić coś, co poprawi jakość mojego życia niż pracować na korzyść ruchu olimpijskiego, który aż ociekał hipokryzją. Avery Brundage, ówczesny szef komitetu olimpijskiego USA, to dla mnie bardzo kontrowersyjna postać. W 1930 roku poparł w jednej sprawie partię nazistowską i nie należał do ludzi, dla których chciałem pracować. Nie miałem ochoty na niego patrzeć, więc decyzja o rezygnacji z udziału w igrzyskach przyszła mi z łatwością.

Koniec części trzeciej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: New York Magazine, New York Post, New York Times, John Matthew Smith - "It’s Not Really My Country": Lew Alcindor and the Revolt of the Black Athlete, achievement.org, sports-reference.com.

Poprzednie częśći:
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. I
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. II

Komentarze (1)
avatar
Bubas
25.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajny odcinek. Mnóstwo szczegółów o których nie miałem pojęcia. Zakaz wsadów (sic!). Jakoś zapominamy, że czasy rasizmu w USA to stosunkowo niedawna historia.
Trzeba przyznać, że Lew pokazał si
Czytaj całość