Polfarmexowi Kutno w Gdyni nie przeszkodził nawet fakt, że na parkiecie zabrakło dwóch podstawowych zawodników - Kamila Łączyńskiego i Bartłomieja Wołoszyna, którzy byli wyłączeni z gry z powodu kontuzji.
- Graliśmy bez dwóch podstawowych zawodników. Byliśmy w trudnej sytuacji, ale czasami wygląda to tak - że w jakości siła, a nie w ilości - podkreśla Jarosław Krysiewicz, opiekun Polfarmexu Kutno.
[ad=rectangle]
Kutnianie w tym meczu byli świetnie dysponowani w rzutach z dystansu. Na przestrzeni 40 minut goście oddali aż 35 rzutów za trzy - 14 znalazło drogę do kosza, co stanowi połowę punktów drużyny w tym meczu. - Mieliśmy pomysł na ten mecz i zrealizowaliśmy go w niemal w 100 procentach. To jest jedno z niewielu spotkań w tym sezonie, w którym tak dobrze wyglądaliśmy w grze zespołowej. Wiedzieliśmy, co mam robić, nikt nie wychylał się z szeregu - zaznacza Krysiewicz.
Opiekun kutnian mógł w tym meczu liczyć niemal na każdego zawodnika ze swojego zespołu. Liderami byli Kwamain Mitchell i Patrik Auda (obaj po 25 punktów), ale skuteczny na deskach był Kevin Johnson - 13 oczek i 10 zbiórek.
Goście z Kutna całkowicie wytrącili z gry Asseco. Gospodarze nie potrafili przeciwstawić się Polfarmexowi, a na dodatek sami mieli spore problemy ze skutecznością. - Prowokowaliśmy Asseco do złych rzutów i na tym bardzo korzystaliśmy - ocenia Krysiewicz, dla którego zwycięstwo w Gdyni było szczególne.
- Cieszę się podwójnie, ponieważ nigdy jeszcze nie udało mi się wygrać w Gdyni. A prowadziłem wcześniej zespół kobiet - Tęczę Leszno i za każdym razem z Trójmiasta wyjeżdżałem na tarczy. Teraz było inaczej i bardzo się z tego cieszę - przyznaje opiekun Polfarmexu.