Takiego przebiegu starcia Jeziorowców z Treflem Sopot nie spodziewał się chyba nikt. Mimo iż goście byli faworytem, to ich ostatnia forma nie wskazywała na to, że urządzą sobie na Podkarpaciu strzelecki trening. Sama atmosfera spotkania bardziej przypominała sparing, niż rywalizację na poziomie ekstraklasy. Mimo próby ratowania twarzy w czwartej kwarcie, Jezioro Tarnobrzeg przegrało aż 56:95 i była to dla koszykarzy Zbigniewa Pyszniaka czwarta porażka z rzędu.
[ad=rectangle]
- Myślę, że przede wszystkim nie zlekceważyliśmy zespołu z Tarnobrzegu. To był klucz do tego pojedynku, podeszliśmy bardzo poważnie. Inna sprawa, że my do każdego meczu musimy podchodzić w 100 procentach skoncentrowani. Wraz z grupą drużyn walczymy o play-off, więc było to dla nas szalenie istotne spotkanie - wyjaśnia trener Mariusz Niedbalski.
Jezioro rzuciło w pierwszej połowie zaledwie 23 oczka, mając w tej części meczu skuteczność 1/14 zza łuku! Nic nie poprawiło się po przerwie, a Trefl budował bardzo spokojnie przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już ponad 40 punktów. Goście grali agresywnie w obronie, ale wiele prób gospodarze spudłowali tylko w wiadomy sobie sposób. - Zagraliśmy bardzo solidnie w defensywie. Cieszę się, że wszyscy moi zawodnicy mogli się zaprezentować na boisku, bo to zawsze tworzy dobrą chemię w zespole - dodaje opiekun Trefla.
Wydaje się, że słaba dyspozycja niektórych graczy i problem z ich odpowiednim podejściem do gry jest szansą dla młodych koszykarzy, którzy dostali w tym starciu sporo minut od Zbigniewa Pyszniaka. Dla trenera Niedbalskiego była to także okazja do spotkania się z graczami, których trenował w kadrze U-20.
- Gratulacje dla młodych graczy Jeziora Tarnobrzeg. Kilku młodych zawodników, wychowanków się zaprezentowało. Również moich kadrowiczów z U-20 czyli Dawid Morawiec i Jakub Patoka. Zagrali całkiem niezłe zawody i też mnie to cieszy, że oni mogą się tu rozwijać - przyznaje Niedbalski.