Piotr Dobrowolski: W niedzielnym spotkaniu z rezerwami Rosy walczyliście dzielnie, ale ostatecznie przegraliście 74:87. Czego zabrakło, aby odnieść zwycięstwo?
Tomasz Nowakowski: Konsekwencji i właściwych decyzji w ataku. Mieliśmy bardzo słabą decyzyjność, oddaliśmy 27 rzutów za trzy punkty, siedem trafiliśmy i według mnie to był główny czynnik, dlaczego przegraliśmy ten mecz trzynastoma "oczkami".
Choć przegrywaliście już dwudziestoma punktami, w trzeciej i czwartej kwarcie zaczęliście odrabiać straty i mocno zbliżyliście się do rywala. Z jakim nastawieniem przyjechaliście do Radomia?
- Przyjechaliśmy z założeniem wygrania tego spotkania, ponieważ przed jego rozpoczęciem mieliśmy jeszcze teoretyczne szanse na dziesiąte miejsce przy "potknięciu się" drużyny z Tych. Po cichu na to liczyliśmy, a my wygramy z Rosą i będziemy w naszej nieobliczalnej hali walczyć o zwycięstwo z Krosnem. Nie udało się, nie zrealizowaliśmy tego planu.
[ad=rectangle]
Jak ocenisz, debiutującą w tym sezonie na pierwszoligowym szczeblu, UTH Rosę?
- Na pewno Rosa nie jest drużyną "chłopaczków do bicia". To są zawodnicy bardzo wybiegani, kilku z nich jest w pierwszym zespole. Wiedzieliśmy, że tanio skóry nie sprzedadzą, ale liczyliśmy na to, że w Radomiu wygramy, tym bardziej, że mamy problem z meczami na wyjeździe.
W starciu dwudziestej piątej kolejki zaprezentowałeś się ze świetnej strony, będąc blisko double-double (18 punktów i 9 zbiórek), oraz dominując pod obydwoma koszami. Twoja dobra dyspozycja nie przełożyła się jednak na korzystny rezultat...
- Daję z siebie maksa. Duże podziękowania dla trenera Tomasza Michalaka, który wyciągnął mnie z "dołka", bo we wrześniu podał mi pomocną dłoń, ogarnął mi operację kolana i rehabilitację. Dzięki niemu od stycznia wróciłem do basketu.
Z twoim kolanem jest już wszystko w porządku?
- Miałem kilka spotkań, w których musiałem się oszczędzać i pamiętać o kontuzji, natomiast w ostatnich meczach daję już z siebie wszystko. To jednak nie procentuje, bo nie wygrywamy. Co z tego, że indywidualnie fajnie, jak przegrywamy mecze, które są w naszym zasięgu...
Według wielu ekspertów i obserwatorów, poziom pierwszej ligi jest wyższy niż chociażby w ubiegłym sezonie. Zgodzisz się z taką opinią?
- Wydaje mi się, że tak. Liga jest w tym sezonie bardziej wyrównana. Przegraliśmy trzy mecze jednym punktem, gdybyśmy wygrali mecz w Poznaniu i ten w Gliwicach, który praktycznie mieliśmy już w rękach, to ta tabela wyglądałaby dla nas inaczej. Być może bylibyśmy na siódmym miejscu i bylibyśmy niespodzianką tego sezonu. Między innymi portal SportoweFakty.pl w swoich przewidywaniach przed sezonem umieścił nas na trzynastym, czternastym miejscu. Trochę nas to rozzłościło. Wiemy, że jesteśmy w stanie sprawić niespodzianki i powalczyć z każdym.
[b]
Większość z was zaledwie kilka miesięcy temu zasmakowała poziomu zaplecza ekstraklasy...[/b]
- Mamy niedoświadczony skład na tym szczeblu, bo większość zawodników z naszego zespołu nigdy nie grała na pierwszoligowych parkietach, to samo tyczy się zarządu czy sztabu szkoleniowego. Dla nas wszystkich to jest nowość. W przyszłych rozgrywkach będziemy o ten jeden sezon mądrzejsi, na pewno wyciągniemy wnioski i nie będziemy, tak jak w tym sezonie, bo trzeba to sobie powiedzieć wprost, frajersko przegrywać meczów.
Wiecie już, że czeka was walka o utrzymanie...
- Będziemy walczyć w strefie spadkowej, ale nawet nie myślimy o tym, że możemy opuścić pierwszą ligę. A co pokażą następne rozgrywki? Na pewno mam niedosyt, bo zacząłem sezon w styczniu, trochę bym sobie jeszcze pograł.
Jakie masz plany na najbliższą przyszłość oraz na kolejny sezon?
- Chyba jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o tym, co w następnym sezonie. Na razie skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Mieliśmy wygrać w Radomiu, nie udało się. Będziemy teraz walczyć o to, aby sprawić niespodziankę u nas w hali, bo jednak jesteśmy w stanie na własnym terenie wygrać z każdym, co pokazał zwycięski mecz z Ostrowem.
Ciekaw jestem jacy to eksperci i obserwatorzy. W tym sezonie z 1 ligi odeszło 5 nap Czytaj całość