Oczy koszykarskiego Dolnego Śląska skierowane są na Wrocław. 25.kolejka TBL stoi pod znakiem derbów pomiędzy Śląskiem, a PGE Turowem Zgorzelec. Na obu ławkach zasiądą również panowie Rajković - po jednej stronie Emil, a po stronie gości Miodrag, który Wrocław zna jak własną kieszeń. W tym sezonie póki co jest 2:0 dla zgorzelczan, którzy pokonali już WKS w meczu o Superpuchar Polski oraz w pierwszej rundzie rozgrywek TBL.
[ad=rectangle]
Jakie atuty ma po swojej stronie Śląsk? Na pewno wypełnioną po brzegi halę Orbitę, w której nie powinno być ani jednego wolnego krzesełka. Ten mecz to dodatkowa motywacja nie tylko dla zawodników, ale również dla kibiców, wśród których zapewne nie zabraknie fanów ze Zgorzelca. - Jesteśmy gotowi - zapewnia Łukasz Wiśniewski, kapitan Śląska, ale jeszcze do niedawna zawodnik PGE Turowa, który doskonale zna styl gry preferowany przez byłych kolegów. Czy to pomoże w odniesieniu sukcesu przez Śląsk? Niewykluczone, ale pewne jest również, że popularny "Wiśnia" będzie chciał coś udowodnić swojemu byłemu trenerowi chociaż nikt o tym głośno nie mówi.
PGE Turów walczy o pierwsze miejsce jak na mistrza przystało, ale Śląsk chce znaleźć się w czołowej czwórce więc dla obu ekip porażka może mieć duże znaczenie. Można się spodziewać, że Emil Rajković na pewno pozbędzie się w trakcie meczu marynarki, a jego vis-a-vis Miodrag musowo nawrzeszczy na swoich podopiecznych. Takie mecze powodują, że emocje wzrastają do maksimum, tym bardziej kiedy grają dwie czołowe drużyny z TBL i to jeszcze z jednego województwa.
Wizytówką jednych i drugich jest obrona. Zarówno Śląsk jak i Turów lubią efektowną grę więc kibice mogą się spodziewać efektownych lotów Roderick'a Trice'a (o ile będzie w pełni sprawny) oraz Chrisa Wrighta. To będzie mecz podwyższonego koszykarskiego ryzyka - kto przegra może mieć spory ból głowy, bo zarówno Śląsk jak i PGE Turów postawili sobie w tym sezonie poprzeczkę bardzo wysoko.