Kapitalne widowisko w Hali Orbita! Trzy faule techniczne, trash-talking, emocje do samego końca i zwroty akcji. To wszystko miało miejsce we Wrocławiu, gdzie Śląsk odrobił 14 punktów straty i ostatecznie pokonał PGE Turów 101:99. Bohaterem gospodarzy okazał się Jakub Dłoniak, który rzutem na 10 sekund przed finałową syreną zapewnił wrocławian dwa punkty.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa nie zwiastowała takich emocji. Mistrzowie Polski szybko narzucili rywalowi swój styl gry. Szybkie kontry kończone rzutami z dystansu dały przyjezdnym komfort w postaci kilkupunktowego prowadzenie. Idealnie grę prowadził Mardy Collins, który do przerwy miał 15 punktów, a pod koszem nie do zatrzymania był Kyryło Natiażko, autor 10 oczek. Zgorzelczanie do przerwy prowadzili wysoko i pewnie - 57:43.
Śląsk nie zamierzał jednak składać broni, co udowodnił już na początku trzeciej odsłony. Seria 10:0 wyraźnie ożywiła kibiców w Hali Orbita, którzy od tej pory niezwykle gorąco wspierali swoich pupili. A ci odwdzięczyli się kapitalną grą. Sygnał do ataku dał Denis Ikowlew, który w całym meczu zdobył 20 punktów i ani razu nie pomylił się z gry - 7/7, w tym 4/4 za trzy!
Bohaterów było jednak wielu. Swoją klepkę znalazł w końcu Dłoniak, który zaczął trafiać za trzy punkty. Prawdziwą ozdobą były jednak pojedynki Łukasza Wiśniewskiego z Collinsem. Obaj otrzymali po faulu technicznym, a każda ich akcja powodowała mniejsze lub większe iskrzenie. "Wiśnia" swoją grą coraz bardziej irytował Collinsa, który choć zdobył 26 punktów, to popełnił kilka błędów w defensywie w kluczowych momentach spotkania.
Temperatura spotkania podnosiła się z minuty na minutę, a wszystko "podgrzewał" trener Emil Rajković. Macedończyk wpadł w szał kiedy otrzymał przewinienie techniczne, po którym cisnął marynarkę w kąt i zaczął zagrzewać wrocławskich kibiców do jeszcze większego dopingu! A na parkiecie nadal rządził Śląsk, skrupulatnie odrabiający straty.
W czwartej kwarcie po trójce Vuka Radivojevicia Śląsk objął w końcu prowadzenie 93:92. Kiedy trójką chwilę później odpowiedział Damian Kulig zanosiło się na dogrywkę. Nic z tego - końcówka należała do miejscowych, którzy po ostatniej syrenie nie posiadali się z radości. PGE Turów może pluć sobie w brodę, szczególnie z powodu aż dziewięciu chybionych rzutów wolnych. Fatalnie w tym elemencie spisywał się Tony Taylor, który miał 5/11.
WKS Śląsk Wrocław - PGE Turów Zgorzelec 101:99 (20:27, 23:30, 29:23, 29:19)
Śląsk:
Ikowlew 20, Radivojević 17, Wiśniewski 16, Dłoniak 13, Trice 12, Mladenović 11, Kinnard 6, Gabiński 4, Tomaszek 2.
Turów: Collins 26, Kulig 15, Taylor 14, Natiażko 12, Wright 12, Chyliński 8, Moldoveanu 7, Dylewicz 5, Karolak 0.