Mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej fantastycznie ułożył się dla gospodarzy. W pierwszych minutach grali oni na wysokiej skuteczności, a zagubieni rywale nie potrafili stworzyć udanej akcji. Efektem było prowadzenie 14:2, które w kolejnych minutach powiększało się i sięgnęło nawet 21 "oczek".
- Zadecydowała pierwsza połowa, ta duża przewaga punktowa. Był niebezpieczny fragment w drugiej połowie, gdy przeciwnik doszedł nawet na osiem punktów, ale dobra gra doświadczonego Pluty, wejście Łukasza Żytko i Arka Soczewskiego, dobra defensywa Jurka Koszuty spowodowała, że utrzymaliśmy bezpieczną przewagę i się skończyło na naszą korzyść - analizował trener Aleksander Krutikow.
[ad=rectangle]
Stargardzianie zagrali bez Rafała Bigusa, a na parkiecie nie pojawił się też Marcin Stokłosa. Szansę dostali za to wychowankowie Spójni - Paweł Bodych i Bartłomiej Berdzik. Drużyna z Pomorza Zachodniego, mimo zmian w rotacji, niedzielny pojedynek potraktowała poważnie, za co została nagrodzona awansem na piąte miejsce.
- Nie ukrywamy, że nie odpuszczaliśmy tego spotkania nawet przy braku podstawowego środkowego. Stawialiśmy sobie cel, żeby walczyć o wygraną i z jak najlepszej pozycji grać w play-offach - ocenił trener stargardzkiej ekipy.
Widział on również niedoskonałości w swoim zespole. Zwracał na to uwagę w czasie spotkania upominając zawodników. Znakiem firmowym Spójni w całym sezonie była defensywa, o czym świadczy najmniejsza liczba straconych punktów w I lidze.
- Dziękuję przeciwnikowi za walkę. W drugiej połowie byli równorzędnym rywalem. Pokazali też nasze błędy, bo jeszcze sporo nam brakuje w powrocie do obrony. Gubiliśmy zawodnika, który zdobywał później łatwe punkty. Niepokojące, że w drugiej połowie zdecydowanie przegraliśmy zbiórkę. W pierwszej części mieliśmy lepsze statystyki w tym elemencie - tłumaczył Aleksander Krutikow.