Legia Warszawa przed przyjazdem do Ostrowa Wielkopolskiego skazywana była na pożarcie w jaskini lwa, dwie przegrane i walkę o życie od razu w pierwszym meczu u siebie. BM Slam Stal na otwarcie pokonała przyjezdnych 78:68, ale w drugiej kwarcie kontuzji doznał jeden z liderów żółto-niebieskich, Tomasz Andrzejewski. Skutki absencji skrzydłowego widać było już dzień później, kiedy Stalówka nie oddała celnego rzutu przez ostatnie siedem minut drugiego spotkania, przegrywając 67:79. - Bardzo go brakowało. Wszyscy to widzieli - przyznał kapitan ostrowskiego klubu, Wojciech Żurawski
[ad=rectangle]
Podopieczni Piotra Bakuna udowodnili, iż by wywalczyć awans do finału, nie cofną się przed niczym. Grali twardo i nieustępliwie w obronie, momentami nawet na pograniczu przewinienia. Uskrzydleni falą niechęci płynącą z trybun wygrali w hali przy ulicy Kusocińskiego, kładąc kres serii 21. zwycięstw lokalnego zespołu. Teraz rywalizacja przenosi się do Wilanowa. Czy gospodarze będą w stanie wykrzesać z siebie podobne pokłady energii, do tych, które zagwarantowały im sukces przed tygodniem? - Tak jak Stal zakładała, że wygra dwukrotnie u siebie, my chcemy wygrać oba spotkania w Warszawie - tłumaczy opiekun drużyny ze stolicy.
Pierwsza porażka w Ostrowie Wielkopolskim od stycznia 2014 roku mocno podrażniła ambicje zwycięzców rozgrywek regularnych. Atmosfera jest napięta, w niedzielę zaiskrzyło na linii Mikołaj Czaja - Piotr Bakun. - Mam nadzieję, że będziemy mogli odpłacić się za to na boisku - mówił szkoleniowiec Stalówki, który miał pretensje do trenera Legii o wzięty time-out, gdy wynik spotkania był już rozstrzygnięty.
BM Slam Stal czeka najpoważniejszy sprawdzian w sezonie 2014/2015. "Mecz odkupienia" przed Adrianem Mroczkiem-Truskowskim i Adrianem Sulińskim. Duet w kampanii zasadniczej regularnie kąsał oponentów celnymi rzutami z dystansu, ale w półfinale ich celowniki mocno się rozregulowały. Miało to przełożenie na postawę żółto-niebieskich.
Mroczek-Truskowski trafił do tej pory 5 na 23 oddane próby z gry, Suliński 6 na 22. W ubiegły weekend problemy ze skutecznością miał też Tomasz Ochońko. Dobrze pilnowany przez rywali rozgrywający zanotował 11 asyst i 10 zbiórek, ale umieścił w koszu tylko 26-procent wykonanych prób (7/27 z pola). Jeżeli Legia stosuje obronę strefową, Stal ma na to receptę, mądrze rozrzucając piłkę po obwodzie. Czyste pozycje mimo wszystko rzadko równały się zdobyciu punktu. Goście muszą poprawić ten element.
Ostrowianie stracili przewagę własnego parkietu i teraz to na nich ciąży presja. Kluczowe znaczenie może mieć spotkanie numer trzy. - Absolutnie się nie załamujemy. To dopiero początek serii. Jest 1-1 i nie robimy z tego tragedii - mówi Wojciech Pisarczyk, najlepszy gracz żółto-niebieskich w obu meczach półfinału. - Jedziemy do Warszawy po dwa zwycięstwa - zapowiada skrzydłowy.
Podobnego zdania jest również Wojciech Żurawski: - Myślę, że na pewno jesteśmy w stanie wygrać przynajmniej jeden mecz na obcym terenie i wrócić do Ostrowa - dodaje środkowy. By tak się stało, BM Slam Stal musi zatrzymać Łukasza Wilczka, Arkadiusza Kobusa czy Michała Aleksandrowicza. W grodzie nad Ołobkiem gorzej spisywał się Mateusz Bierwagen, ale na zawodnika o takich umiejętnościach, trzeba cały czas uważać. Zła wiadomość dla fanów Legionistów jest taka, iż cały czas niezdolny do gry jest Marcel Wilczek.
Terminarz:
02.05.2015 - 19:45 Legia Warszawa - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski
03.05.2015 - 17:00 Legia Warszawa - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski
06.05.2015 - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Legia Warszawa*