Choć Milos Paravinja jeszcze nie biega po parkiecie, ze względu na przeciągającą się rehabilitację kontuzjowanego kolana i jego udział w najbliższym meczu przeciwko Asseco Prokomowi jest wykluczony, obecność treningowa także i w jego przypadku jest obowiązkowa. Koszykarzowi, który przez cały okres bez gry starał się myśleć tylko pozytywnie, bardzo pomaga rodzina. - Ostatni czas nie był najszczęśliwszy w moim życiu. Nie robię tego, co najbardziej kocham i najlepiej potrafię. Dzięki moim najbliższym nie załamałem się po kontuzji i wierzę w mój rychły powrót na parkiet - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl zawodnik, który podkreśla, że obecna, nieco zawirowana sytuacja świąteczna jest dla niego normą. - To żaden problem, że święta spędzę poza swoją ojczyzną. Od kilku lat spędzam je tam, gdzie akurat właśnie gram. W tym roku nie będzie inaczej i cieszę się, że moi najbliżsi są ze mną we Włocławku - stwierdza Paravinja, po czym wyznaje po cichu - Co chciałbym pod choinkę? Jak najszybszy powrót na boisko….
- Nie będę oryginalny i najprawdopodobniej powtórzę to, co wszyscy mówią. Kalendarz rozgrywek jest chyba źle ułożony, ale to nie jest narzekanie z mojej strony. Jestem profesjonalistą i to moja praca - mówi chorwacki skrzydłowy Anwilu, Stipe Modrić. - Święta oczywiście spędzę z żoną i moimi dziećmi. Bardzo się cieszę, że mam ich tutaj. W wieczór wigilijny zasiądziemy wszyscy do wspólnego stołu, a wcześniej przez telefon złożymy życzenia naszej rodzinie w Chorwacji.
Nieco odmiennego zdania jest Marko Brkić. Serb to zwolennik spędzania okresu świątecznego z całą rodziną we własnym kraju. Mimo to, nie ma problemów z dostosowaniem się do obecnych realiów. - Tak jak powiedział Stipe, jesteśmy profesjonalistami i to nasza praca. Co mają powiedzieć taksówkarze, kolejarze, pracownicy szpitali? Oni normalnie pracują, więc i my także możemy stawić się na treningach. Święta to jednak czas dla najbliższych, więc jestem bardzo szczęśliwy, że jest ze mną tutaj moja żona. Z nią jest mi dużo łatwiej - opowiada koszykarz.
Święta Bożego Narodzenia nie będą w tym roku najszczęśliwsze dla Amerykanina Iana Boylana. - W tym roku niestety tylko dzięki rozmowie telefonicznej będę w kontakcie z moją rodziną. Uważam, że koszykarze w tym okresie powinni wracać do swoich domów, lecz nic na to nie poradzę. Mam nadzieję tylko, że koledzy z drużyny pomogą przetrwać mi ten okres - mówi zawodnik uśmiechając się nieco z lekkim przymróżeniem oka.
Wszyscy gracze zgodnie jednak przyznają, iż święta z pewnością nie wybiją ich z koszykarskiego rytmu i we wtorkowym pojedynku z drużyną Asseco Prokom Sopot zagrają na stop procent swoich możliwości. Zawodnicy zgodni są również wobec tego, które spełnione życzenia w Nowym Roku przyniosłyby im największą satysfakcję, chórem odpowiadając "Mistrzostwo Polski dla Anwilu Włocławek!".