PGE Turów Zgorzelec odprawił z kwitkiem Trefl Sopot w fazie ćwierćfinałowej 3:0. We wtorek mistrzowie Polski dopełnili formalności i pokonali po raz trzeci zespół z Trójmiasta.
[ad=rectangle]
- Spodziewaliśmy się trudnego spotkania. W pierwszej połowie było widać, że Trefl nie ma nic do stracenia i gospodarze zagrali bardzo odważnie. Dużo rzeczy im wychodziło, ale na szczęście potrafiliśmy na to odpowiedzieć i ostatecznie przechyliliśmy szalę na swoją korzyść - podkreśla Damian Kulig, podkoszowy PGE Turowa.
Ekipa ze Zgorzelca drobne problemy miała w pierwszej połowie. Sopocianie rewelacyjnie byli dysponowani rzutowo, dlatego cały czas utrzymywali się w grze. - Obrona w pierwszej połowie nie była najlepsza po obu stronach. Daliśmy się Treflowi otworzyć, może byliśmy nieco ospali - dodaje Kulig.
Od trzeciej kwarty na parkiecie dominowali zgorzelczanie, którzy drugą połowę wygrali aż 48:26! Goście podkręcili tempo i na to odpowiedzi nie potrafili już znaleźć sopocianie. - Na szczęście po przerwie wyszliśmy z odpowiednią motywacją i ta defensywa była od razu lepsza. Byliśmy agresywni w obronie, co przełożyło się także na dobrą grę w ofensywie - mówi zawodnik, który we wtorkowym meczu zdobył 17 punktów.
W półfinale zespół ze Zgorzelca zmierzy się z Energą Czarnymi Słupsk. - Teraz przed nami krótki odpoczynek i przygotowywanie się do meczów z Energą Czarnymi Słupsk. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze lepiej przygotowani. Słupszczanie są na naszej drodze do finału - komentuje Damian Kulig.