Rehabilitacja Golden State Warriors. 2-2 w serii z Memphis Grizzlies

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  /
East News / /
zdjęcie autora artykułu

Golden State Warriors w czwartym meczu serii zdominowali Memphis Grizzlies, odzyskując przewagę własnego parkietu. Świetne zawody rozegrał Stephen Curry, który już do przerwy zdobył 21 punktów.

Golden State Warriors w poniedziałek zagrali tak, jakby chcieli przekazać światu: - Nie skreślajcie nas. Wciąż jesteśmy faworytami w walce o mistrzostwo. Podopieczni Steve'a Kerra w czwarty meczu półfinałowej serii zaaplikowali Memphis Grizzlies 14 celnych rzutów zza łuku, uzyskując w tym elemencie skuteczność na poziomie 42-procent. W dwóch poprzednich spotkaniach, kiedy triumfowały Niedźwiadki, Wojownicy trafili łącznie zaledwie 12 prób tego typu. [ad=rectangle] Goście z Oakland wysoką, 17-punktową przewagę wypracowali sobie już w pierwszej połowie. Druga zakończyła się remisem 40:40, ale po tym, jak GSW zanotowali serię 8:0 w trzeciej odsłonie, prowadzili już 74:49, a następnie nawet 77:51. Kalifornijczycy spokojnie utrzymali korzystny wynik do końcowej syreny, wygrywając ostatecznie 101:84 i doprowadzając do remisu w półfinale Konferencji Zachodniej. Piąty mecz rywalizacji w nocy ze środy na czwartek o godzinie 4:30 czasu polskiego.

Po słabszym występie w trzecim spotkaniu, Stephen Curry znów zabłysnął pełnym blaskiem. Miał 33 punkty (11/22 z gry, 4/9 za 3), 8 zbiórek i 5 asyst. - Byliśmy bardzo opanowani. Z niczym się nie spieszyliśmy - podsumował rozgrywający. - W pierwszej kwarcie nadaliśmy właściwy ton naszej grze i przez resztę meczu cały czas trzymaliśmy nogę na gazie - dodał 27-latek, który po raz czwarty w trwających rozgrywkach play-off zdobył więcej niż 30 oczek.

Oprócz Curry'ego, zrehabilitował się również Draymond Green. Skrzydłowy popełnił siedem strat, ale poza tym zapisał na swoim koncie 16 punktów, 10 zebranych piłek i cztery kluczowe podania. Udane wejście z ławki rezerwowych zaliczył z kolei Andre Iguodala, autor jedenastu oczek w 24 minuty. Swoją cegiełkę do sukcesu Warriors dorzucił także Andrew Bogut. Australijczyk zaliczył dziewięć zbiórek, a ponadto miał też trzy przechwyty i trzy bloki.

Gospodarze ze stanu Tennessee nie mogli liczyć na Mike'a Conleya, który przyćmiony przez Curry'ego chybił 11 rzutów z gry i zaaplikował rywalom tylko 10 punktów. Linijka Marca Gasola wygląda solidnie - 19 oczek, 10 zbiórek, 6 asyst, ale Hiszpan umieścił w koszu kiepskie 7 na 19 oddanych prób z pola. Memphis Grizzlies trafili ponadto zaledwie cztery rzuty zza linii 7 metrów i 24 centymetrów, próbując tej sztuki 18 razy.

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors 84:101 (20:28, 24:33, 20:21, 20:19)

Grizzlies: Gasol 19, Jeff Green 12, Randolph 12, Carter 10, Conley 10, Lee 6, Allen 4, Udrih 4, JaMychal Green 2, Leuer 2, Koufos 2, Adams 1, Calathes 0.

Warriors: Curry 33, Green 16, Thompson 15, Barnes 12, Iguodala 11, Lee 5, Bogut 4, Holiday 3, Livingston 2, Barbosa 0, Ezeli 0, McAdoo 0, Rush 0.

Stan rywalizacji: [b]2-2 #dziejesiewsporcie: obrońca uratował swój zespół

[/b]

Źródło artykułu:
Kto wygra tę serię?
Golden State Warriors
Memphis Grizzlies
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
pepsiBKS
12.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Memphis dla każdego jest niewygodnym rywalem, co roku dramatyczne serie z OKC, jeszcze od czasów, gdy występował tam Rudy Gay i pięknie rywalizował z Durantem. teraz Memphis jest jeszcze silnie Czytaj całość