Chris Wright wrócił do gry. "Potrzebuję trochę czasu, aby wrocić do rytmu meczowego"

Chris Wright po prawie dwumiesięcznej przerwie znów pojawił się na boisku w koszulce PGE Turowa Zgorzelec. Gracz spędził na parkiecie jednak tylko kilka minut.

Chris Wright po raz ostatni na parkiecie wystąpił 10 kwietnia w spotkaniu z Asseco Gdynia. Później Miodrag Rajković, opiekun PGE Turowa Zgorzelec, nie mógł korzystać z jego usług, ponieważ Amerykanin miał kłopoty z kolanem. Jego pauza miała być dość krótka, ale ostatecznie wydłużyła się do prawie dwóch miesięcy.

[ad=rectangle]

- Miałem pewne problemy z kolanem i ta przerwa od koszykówki nieco się wydłużyła. Początkowo wydawało się, że będę krótko pauzował, ale niestety stało się inaczej. Nie ukrywam, że denerwował mnie coraz bardziej fakt, że musiałem oglądać kolegów z drużyny i nie mogłem pomóc - przyznaje zawodnik PGE Turowa Zgorzelec.

Chris Wright podkreśla, że denerwował go fakt, że musiał oglądać swoich kolegów z perspektywy trybun. Amerykanin wzmocnił pracę na siłowni w ostatnich dniach i wrócił do gry.

- W ostatnich dniach nieco przyspieszyłem rehabilitację, tak aby wrócić jeszcze na te półfinały. Duże podziękowania należą się naszemu masażyście, który bardzo mi pomógł. Fizycznie czuję się już dobrze, ale wiadomo, że potrzebuje ogrania meczowego, bo na boisku nie było mnie prawie dwa miesiące - dodaje.

We wtorkowym spotkaniu zawodnik na parkiecie pojawił się w czwartej kwarcie. W ciągu pięciu minut spędzonych na boisku gracz zdobył dwa punkty i miał jedną zbiórkę.

- Trener powoli wprowadza mnie do zespołu. Zdaje sobie sprawę z tego, że potrzebuję nieco czasu, aby wrócić do normalnego rytmu. Jednakże dziękuję trenerowi za to, że dał mi szansę w pierwszym meczu po powrocie. Z każdym spotkaniem będzie coraz lepiej, a na finały będę już w 100 procentach przygotowany - zaznacza Chris Wright.

Komentarze (0)