Przez trzy dni 22 zawodników z Polski i trzech z zagranicy (młodzieżowi reprezentanci Bośni, Czarnogóry i Macedonii) prezentowało swoje umiejętności, rywalizując pod czujnym okiem sztabu szkoleniowego. Głównym prowadzącym zajęcia był Tane Spasev, który w sezonie 2014/2015 był trenerem II-ligowych rezerw i drużyny U-20. Pomagali mu m.in. Roman Tymański, Kamil Sadowski, Maciej Szelągowski, Piotr Szczotka czy Przemysław Frasunkiewicz.
[ad=rectangle]
- Staraliśmy się zorganizować ten camp najlepiej, jak potrafimy. Myślę, że wyszło to bardzo profesjonalnie - mówi nam Robert Wierzbicki, dyrektor sportowy w Asseco Gdynia.
W sobotę przeprowadzano szereg badań. Mierzono takie parametry jak: wzrost, waga, skład masy ciała, rozpiętość ramion oraz długość kości udowej. - Udało nam się przeprowadzić całą serię badań - szybkościowych, zręcznościowych. Zawodnicy mieli również sprawdzany refleks. Wielką pracę odegrał Mirosław Cygan, który przyjechał do nas z Władysławowa - zaznacza Wierzbicki.
W niedzielę uczestnicy byli podzieleni na różne grupy. Przydzielani do kolejnych trenerów rozgrywali krótkie sytuacje meczowe, pokazując swoje predyspozycje w obronie i ataku (pozycyjny, szybka kontra). - Uważam, że był wysoki poziom koszykarski. Zawodnicy pokazali się z bardzo dobrej strony. Gracze zagraniczni również zaprezentowali się solidnie - dodaje dyrektor sportowy.
Czy możemy spodziewać się tego, że w ciągu kilku najbliższych dni działacze Asseco poinformują o podpisaniu pierwszych umów z zawodnikami, którzy zaprezentowali się najkorzystniej podczas trzydniowego campu?
- Na ten moment jest za szybko, by o tym mówić. Trenerzy mają czas na przeanalizowanie wszystkich zawodników. Pod koniec tygodnia usiądziemy i wówczas będziemy zapraszali wybranych kandydatów na indywidualne rozmowy, treningi. Na pewno szansę mają na bycie w pierwszym zespole, ale nikomu nie można obiecać minut. Nie ukrywam, że zawodnicy bardzo przydaliby się nam w grupach młodzieżowych - mówi Wierzbicki.
Co z zawodnikami zagranicznymi, którzy grać w I bądź II lidze nie mogą? - Jest to duży problem. Wiem, że są jakieś przymiarki do tego, aby w pierwszej lidze mógł grać jeden zawodnik zagraniczny. Spójrzmy na to, że w niższych ligach w Hiszpanii, Niemczech bądź Włoszech mogą grać obcokrajowcy. Chociażby Jakub Parzeński miał taką możliwość. Gracze, którzy przyjechali do nas z zagranicy pokazali się z dobrej strony, ale na razie nie ma żadnej decyzji - komentuje dyrektor sportowy.